niedziela, 31 marca 2013

ROZDZIAŁ XI - Tragedia

          Obudziłam się przy zapachu świeżej zaparzonej kawy. Otworzyłam oczy, a tu przy stoliku nocnym, gorąca kawa z tościkami. Podniosłam się, żeby zlokalizować Justinka. Nigdzie go nie było. Gdy chciałam go zawołać, on jakby nigdy nic wyszedł z łazienki. Jego widok mi od razu namalował uśmiech na twarzy. On wyszedł w samych bokserkach. Cieszę się, że znowu jest przy mnie. Mogę poczuć jego bliskość. Znowu czuję miłość w sercu. Podbiegł do mnie i ucałował. Pełen miłości pocałunek przerodził się w pożądanie, jednak oderwałam się od niego, bo nie mogłam tak rankiem. Przecież jeszcze wczoraj się kłóciliśmy. To za mną, ale jeszcze to pamiętam. 
- O kochanie ! Tak wcześnie wstałaś ? - spytał. 
- Tak... Dobrze się śpi, ale trzeba ruszyć się po książki. - zrobił minę smutnego pieska.
- A do jakiej klasy dołączyłaś ?
- Do 3 a liceum...
- Do tej samej co ja !!! Tak !!! - skacze na środku pokoju z radości. - Dobra jedz, a później ubieraj się. Pójdę po Matiego !!! - gdy chciał już wyjść, krzyknęłam za nim : 
- Bieber ! Ubierz się ! 
- No fakt. - wrócił się po koszulkę i spodenki. 
         Kocham tego wariata. Jeszcze tego by brakowało, żeby zobaczyli go w samych bokserkach. Skonsumowałam posiłek, który mi uszykował i zaczęłam się ubierać. Ubrałam to. Uczesałam się, przemyłam  i pomalowałam. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. Wyszłam na zewnątrz, a tam już czekała na mnie limuzyna i inni. Najlepszy był Justin. Wyglądał tak seksownie. Wsiedliśmy razem do limuzyny i odjechaliśmy. Po dłuższym czasie oczywiście odezwał się Jus. Jego głos był aksamitny i taki słodki.
- Słuchajcie może wyskoczymy gdzieś dzisiaj ? - trochę to pytanie mnie zaskoczyło, bo przecież miał iść do nich się spytać czy dzisiaj nie pójdziemy razem na zakupy. 
- To może na zakupy ? - spytałam.
- Dla mnie spoko. - powiedział Mati. Reszta tylko przytaknęła.
- To do galerii o 16:00 ? - zaproponował Bieber. 
- OK. - odpowiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.
                Bieber podrzucił mnie i Monię do domu, a sam z Matim pojechali do niego. Gdy weszłam poszłam od razu do pokoju. Jednak nie udało mi się zamknąć drzwi, bo Monia weszła tuż za mną. Ona ma wyczucie czasu. Zaczęła się rozmowa przyjaciółek. 
- Ej. Pomóc ci z ciuchami ? - spytała jak zawsze. 
- Ta pewnie. Z chęcią.
               Gdy uszykowałyśmy sobie ubrania do galerii ona jednak zdecydowała się mówić :
- A jak tam spędzona noc ? - wiedziałam, że o to spyta. 
- A wiesz, że dobrze. Nawet jak byliśmy troszeczkę na chlani. 
- Uuu...noc spędzona z Bieberem. Dobrze, że znowu jesteś taka radosna z nim. Mogę znowu na was patrzeć z miłością. 
- Ha ha ha... Jutro do szkoły. Boję się. Jak tam jest ?
- Ludzie fajni, nauczyciele trochę wymagający, ale damy sobie rade. Chodzimy do tej samej klasy co Mati i oczywiście Jus. 
- Aha. To same plusy. Gratulacje. Boję się pierwszego dnia. 
- Nic się nie martw. Będziemy przy tobie. 
- Dzięki. 
- Nie ma za co.
                 Dokończyłyśmy szykować ubrania. Monia ubrała to, a ja to. Lubię te ciuchy. Gdy się wyszykowałyśmy była 15:55. Wyszłyśmy przed dom. Poczekałyśmy chwilę, a po krótkim czasie nadjechał wynajęty samochód mojego chłopaka. Tak przyjechał z Mateuszem, ale jacyś nieszczęśliwi. Dziwiło mnie to, bo przecież traktują się jak bracia. Może się pokłócili ? Wsiadłyśmy obie na tyły. Ciekawiło mnie co się stało. Czy w ogóle coś się wydarzyło, żeby mieć takie powalające miny ? Monika zaczęła gadkę.
- To co, coś się stało ?
- Nie skarbie. Czemu miało by się coś stać ? - spytał Mati.
- Bo... - zacięła się.
- Bo macie takie miny, że " lepiej nie podchodź ". - dokończyłam za moją przyjaciółkę.
- Naprawdę nic się nie stało. - zapewnił Justin. Wymienił się on spojrzeniem z Mateuszem. Na pewno coś knują, tylko nie chcą nic powiedzieć. To mnie zaczyna wkurzać. 
                Po 15 minutach ciszy, dojechaliśmy na miejsce. Ja od razu wyleciałam jak poparzona ze samochodu i skierowałam się w stronę jakiegoś sklepu. Nie chciałam nawet na nich patrzeć. Oni coś wiedzieli i obiecuje sobie, że dowiem się co. Monika zrobiła to samo co ja. Nie czekając na nich, wybierałyśmy już ubrania, kosmetyki, książki i przybory szkolne. Monię coś korciło, ale wiem, że jak będzie chciała mi powiedzieć co, to powie w odpowiednim momencie. Bieber niedługo ma koncert w Polsce. Ja nie wiem jak znowu bez niego wytrzymam. Na szczęście pocieszam się, że to tylko parę dni. Z Monią mam zawsze najlepsze zakupy. Po trzech godzinach miałyśmy już wszystko po kupione. Obie wyszłyśmy przed galerię, ale chłopaków ani samochodu nie było. To nie do dopuszczenia. Zostawili nas z tymi rzeczami. To mnie po prostu zszokowało. Oni tak nigdy jeszcze nie robili. 
- Monia, może zadzwonię po nich ?
- Jak chcesz. Ja z chęcią bym się przeszła. Przecież to blisko. 
- Dobra. Ja też idę.
- Fajnie. - ucieszyła się nawet. P 5 minutach już nie wytrzymała. - Mogę ci coś powiedzieć ?
- No pewnie. Jesteśmy przyjaciółkami, a zachowujemy się jak siostry. Mówimy sobie o wszystkim. 
- Natalia, tylko nie być zła. - tu nie trochę już zaciekawiło - Powinnam powiedzieć ci to dzisiaj rano, ale mnie to też zszokowało i ze smuciło. - tu już nie czułam się taka radosna. 
- Mów.
- Dobra. Nasi rodzice...oni...zginęli w wypadku samochodowym. - cały świat zawalił mi się w jednej sekundzie. Fakt nie spędzaliśmy za dużo czasu razem, ale to jednak moi rodzice. Ja ich kocham, kocha-łam.
- Słońce nie martw się. Poradzimy sobie jakoś. Mamy przecież jeszcze rodzinę i chłopaków. 
- Teraz ja muszę ci coś powiedzieć. Oprócz ciebie i moich rodziców nie mam nikogo. Chłopaków nie wliczając to nie mam rodziny. 
- Aha. Nigdy mi o tym nie mówiłaś.
- Wiem, przepraszam cię za to.
- Nie ma sprawy, ale nie musimy iść do domu dziecka, bo jesteśmy już dorosłe. 
- Fakt. Chciałabym, aby byli tu moi rodzice. Ja ich kocham, kocha-łam.
- Mała. Oni są tu, ale w niebie. Chronią nas. 
- Tak samo jak chłopcy. A tak właściwie to gdzie oni są ?
- Nie mam pojęcia. Nie odzywali się. Poczekaj zadzwonię do Jusa. 
                  Wyciągnęłam telefon, wybrałam numer Biebsa. Nie odbierał. To do niego nie podobne. Co się z nim takiego dzieje ? Pierw obiecuje, a później tego nie dotrzymuje. Do końca drogi się do siebie nie odzywałyśmy. Każda z nas myśli o rodzicach i co z nami teraz będzie. Kocham ich. Nie wiem jak teraz będę normalnie funkcjonować. To mnie po prostu ze smuciło. Już nie mam jednej strony serca, bo w niej byli moi rodzice. Zawsze tam będą. Jeszcze ten Bieber. On na pewno wiedział. Czemu wtedy nas zostawił ? Co do cholery się z nim dzieje ? Ani telefonu, ani sms-a. To on o mnie walczył. Czemu muszę tak cierpieć ? Teraz znowu wszystko stracone. Z nim już nic nie mogę zrobić. A może on mnie już nie kocha ? Coraz bardziej w to wierze. Nawet teraz nie mogę na nim polegać. Straciłam rodziców, a go przy mnie nie ma. Gdy doszłyśmy do domu, poszłam od razu do swego pokoju. Godzina 21:00, a on nawet się nie odzywał. Może coś mu się stało ? A jak nigdy nic sobie normalnie siedzę i go obwiniam. Przecież mogło coś się stać. Jednak mógł chociaż puścić sygnałka, że nic mu nie jest. Poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam w piżame. Wysuszyłam włosy i pomalowałam paznokcie. Jutro do szkoły. Nie wiem jak to będzie, ale będzie ciężej po tej tragedii. Co ja takiego zrobiłam w życiu, że świat odebrał mi rodziców ? Uszykowałam sobie rzeczy na jutro i spakowałam książki. Ustawiłam budzik na 7:00 i o 22:00 poszłam spać...odpłynęłam w głęboki sen.../^^Natu

piątek, 29 marca 2013

WAŻNE !!!

Dzisiaj postaram się dodać nowy rozdział, jeżeli będzie chociaż 5 komentarzy... Bardzo mi na tym zależy /^^Natu

czwartek, 28 marca 2013

OGŁOSZENIE !!!

Ludzie proszę was piszcie komentarze, bo nie wiem czy mam kontynuować mojego bloga. To ważna sprawa dla mnie, bo nie wiem czy wam się podoba. Co ja mam sądzić ? Czytacie w ogóle tego bloga ? To dla mnie ważne. Wyrażajcie swoje opinie. To mi pomoże. Jeżeli macie jakieś sugestie to chętnie wysłucham ich.../^^Nata

wtorek, 26 marca 2013

ROZDZIAŁ X - Nieoczekiwana rozmowa

                     Dziś wstałam o 8:00. To trochę późno jak na mnie. Po tym co mnie spotkało ze strony Justina to mnie po prostu przerosło. Jeszcze ta wiadomość o dziecku. To zły znak. Jednak muszę komuś o tym powiedzieć. To nie może się tak skończyć. 
                Do mojego pokoju weszła Monika. Tylko jej mogę zaufać. Od razu do mnie podbiegła, ale zauważyłam w jej ręce trzymany test ciążowy. Ja przecież dobrze go schowałam. 
- Gratulacje Natu ! - krzyknęła, rzucając się na mnie. 
- Nie ma czego. Usuwam.
- Nie możesz. – oburzyła się.
- Mogę. To dziecko Justina, a ja nie chcę mieć nic wspólnego z nim.
- Ale to jednak dziecko. Nowe życie. Zrozum, że i tak mu to powiem.
- Nie możesz mu powiedzieć, że jestem z nim w ciąży.
- On musi się o tym dowiedzieć.
- Na pewno nie ! Ludzie czy ktoś mnie tutaj zrozumie ?!
- Natalia ! - wybiegłam z tam tąd.
                Wybiegłam na ulicę. Zaczęły piszczeć opony. Samochód we mnie wjechał i straciłam przytomność. Nie rozumiem ludzi, którzy na mnie coś naciskają. Nie lubię takich osób. To nie dopuszczalne. To moja decyzja, a Justin nie musi się o tym dowiedzieć. 

             *********************** tydzień później ************************

              Zaczęłam widzieć białe światło. Szłam przez tunel, w którym widziałam swoją zmarłą babcie. Coś mną wstrząsnęło i otworzyłam oczy. Kolory powoli nabierały kształtu i barw. Zaczęłam wszystko kojarzyć. Jestem w szpitalu. Wszystko zaczęłam słyszeć. Kroplówki są po podłączane do moich rąk. Ktoś siedzi przy moim łóżku. To Mateusz i Monika. Teraz wszystko mi zaczęło się układać w całość. To ona wezwała karetkę. To dzięki niej żyję. Tylko interesuje mnie kto prowadził te auto, które mnie potrąciło. Widziałam tylko jakąś dziewczynę. Reszta mi się rozmazała.
- Hej... - powiedział Mati.
- Na reszcie się obudziłaś ! - Monika się uśmiechnęła, lecz nie do końca.
- Czemu macie takie miny ? - spytałam przerażona. 
- Powiesz jej ? - spytała Monia, patrząc na Matiego. 
- Dobrze...Natuś...tylko nie złość się. Ten wypadek....straciłaś dziecko. 
- Że co ? To nie możliwe. To nie prawda. To nie może  być prawda. Tylko nie to.
- Czemu tak to cię przejęło  ? I tak chciałaś usunąć. - rzekła Monika.
- Ale nie podjęłam jeszcze decyzji...ja je kochałam...
- Nie przejmuj się... - pociesza Mati.
- Jak mam się nie przejmować ? Jak teraz nie mam już nic ?!
- Co masz na myśli ? - pyta Mateusz.
- Nie mam dziecka i Justina ?!
- Ah ! Justin. Fakt. Nie przejmuj się. Gadałem z nim.
- Nie chcę tego słuchać, co ten debil ma mi do powiedzenia.
- Posłuchaj mnie. Proszę.
- Dobrze.
- On po prostu nie wiedział jak zareagować na wieść od Seleny. To ona mu powiedziała, że chcesz z nim zerwać. Gdy ona dowiedziała się, że jesteś w ciąży...jechała do ciebie i wtedy ona w ciebie wjechała tym samochodem. Selena trafiła za kratki. Na razie nie będzie cię dręczyła, ale gdy Justin się dowiedział zerwał z jej ekipom i przede wszystkim z nią wszystkie kontakty. Wyszedł ze szpitala. Nic mu nie było po tym wypadku, ale lekarze musieli zrobić mu wszystkie badania. Tak na wszelki wypadek. 
- Super. Czy tylko ja mam takiego pecha w życiu ?
- Nie. Przecież Selena nie będzie cię już dręczyła. Ty masz szczęście. - mówi Monika - Tylko, że dziecko... Na wiadomość tą, Justin zwariował i się załamał. Nie chciał abyś go widziała w takim stanie. Dlatego na razie nie będzie ci się pokazywać. 
- Niech tu przyjdzie ! On teraz mi jest potrzebny. To on był ojcem. Ja go potrzebuję.
- Ale on jest w zapłakanym stanie. - mówi dalej Monia.
- Dobra niech już będzie. Mogę już wyjść ?
- Tak za 20 minut. - powiedział wchodzący lekarz.

*********************************** godzinę później ******************************

          Jestem już w domu. Szykuję się na imprezę. Lekarz powiadomił mnie, że mam uważać na siebie i nie przemęczać się, ale mogę się bawić ile wlezie. Dziecko nie było tak rozwinięte jeszcze i nie będę odczuwać tak tego, jednak w sercu czuję poczucie winy i utratę. Nie chciałam go stracić.
          Pomalowałam się i uczesałam. Ubrałam to : http://www.polyvore.com/18_nastka_part/set?.embedder=1664695&.mid=embed&id=26790430 . Akurat na imprezkę. Umówiłam się z Monią i Mateuszem. Chcą mnie trochę rozweselić i pocieszyć. Mama z tatą od dłuższego czasu nie dają znaku życia. Jestem ciekawa co robią i kiedy wracają. Po dwudziestu minutach zeszłam na dół. Czekała na mnie już Monia. Ubrana w elegancką kieckę. Ona jest cała prześliczna. 
- No hej. – przywitałam się. 
- No i teraz jesteś naprawdę laską. To wszystko cię odmieniło dziewczyno ! – uśmiechnęła się.
- Ja nigdy ci nie dorównam. Kocham cię za to, że jesteś, wiesz ?
- Tak wiem. Nie wiem co bym zrobiła bez ciebie.
- Ja też nie.
- Dobra chodźmy, bo zaraz pójdziemy pieszo. Mati już stoi.
- Dobra chodź….hahaha… - roześmiałyśmy się, że zaczęły nas boleć brzuchy.
         Monika nie żartowała. Naprawdę Mati już stoi. Piękny samochód, który odbija się w świetle księżyca. To naprawdę piękny widok. Usiadłam na tyłach, żeby trochę porozmyślać i żeby oni mieli czas dla siebie. Ruszyliśmy. Nie długo po wyjeździe, w radiu leciał Bieber. To jakaś klątwa nade mną. Cieszę  się jednak, że on żyje. Ja do niego się nie odzywam, bo to on powinien zrobić pierwszy ruch. Szczerze to mam go w dupie, tak jak on ma mnie. Nic dziwnego, że wolał Selene ode mnie. Nigdy go chyba nie zrozumie. Gdy mieliśmy dojeżdżać zobaczyłam, że nie jedziemy w ogóle na dyskotekę tylko wprost przeciwnie na jakiś koncert. To mnie zdziwiło. 
- Ej słuchajcie. Kogo to koncert ?
- Carly Rae Jepsen. A co ? Nie podoba się ? – spytał Mati. 
- Pewka, że się podoba. Skąd ? Aha ! Mateusz załatwił bilety. Zgadza się ?
- Tak. – powiedzieli we dwoje. 
           Zaparkował samochód. Wysiedliśmy z niego i już wiedziałam, że będzie zarąbiście. Mieliśmy bilety od razu przy scenie i do tego wejściówki za kulisy. Dzisiaj poznam Carly ! Tak !!! Jednak marzenia się spełniają. Odkąd tylko pamiętam, zawsze lubiłam Carly. Zaśpiewała kilka piosenek. Później moją ulubioną, czyli „ Call me maybe”, gdy na scenę wbiegł Justin. To dosyć dziwaczne. Nie wiedziałam, że on tu będzie. Dosyć miła niespodzianka…znowu go zobaczyłam… Po tej piosence Carly zeszła ze sceny, zostawiając Justina i tancerzy. Zaczęła się piosenka OLLG. Jak ja ją uwielbiam. Monika z Mateuszem zaciągnęli mnie za kulisy. Po co ? Wepchnęli mnie na scenę, na której stało krzesło. Tancerze zaprowadzili mnie, a ja na nim usiadłam. Gdy się obejrzałam, za mną szedł Justin z czerwonymi różami. To moje ulubione kwiaty. Teraz się zorientowałam, że zostałam jego OLLG. To mnie zszokowało pozytywnie. Nie spodziewałam się tego, lecz zawsze o tym marzyłam. Teraz zrozumiałam, że nadal kocham tego dupka i nigdy nie przestałam. Moje serce dało mi znaki i nadal je odczuwam. 
            Gdy piosenka się skończyła, Justin odsunął  mikrofon i zbliżył się bardziej do mnie. Do mojego ucha szepnął : " Przepraszam Cię za krzywdy wyrządzone przeze mnie. Dopiero zrozumiałem, że miałem być przy tobie, a cię zostawiłem samą z tym wszystkim. Wybaczysz mi ? ". To mnie zszokowało, ale pokiwałem głową na znak, że tak. Zeszłam ze sceny jednak Justin jeszcze musiał zostać. On kocha swoje fanki i nigdy je nie zostawi. To piękne, że tyle czasu im poświęca. Zazdroszczę mu. Uświadomiłam sobie, że nigdy go już nie zostawię. Nie potrzebnie się martwiłam i kurde szczerze mnie to przerastało. Poszłam do jego garderoby. On jest cudowny. To co się tutaj wydarzyło zostanie w moim sercu. Do garderoby weszła jakby nigdy nic Selena. Do jasnej ciasnej pogody przecież miała być we więzieniu. 
- No hej. - przywitała się.
- Eee...
- Chciałam cię tylko przeprosić. Wyszłam za pomocą przepustki. Wybaczysz mi ?
- Nie wiem co powiedzieć.
- Proszę. Wybacz. Byłam po prostu zazdrosna. Byłam już u psychologa. Pomaga mi to wszystko zrozumieć.
- Muszę się zastanowić.
- Dobra. W razie czego dzwoń. Nie chcę, aby Justin mnie widział. Ja spadam. Pa.
- Cześć.
               Wyszła. To było naprawdę trochę dziwaczne. To teraz mnie przeraziło. Jednak coś musiało mi popsuć wieczór. Nie będę się tym przejmowałam, bo mam Jusa. Akurat wszedł. Nie wiem czy mam mu teraz powiedzieć o Selenie. Nie chcę stracić tak magicznego wieczoru przez jakąś dziewczynę. Podszedł do mnie i mocno oraz namiętnie mnie pocałował. On jest moim skarbem.
- Eee...Może tak zajmiecie się później sobą...- wyrwał nas Mateusz.
- To mam pomysł. Może chodźmy na imprezę ? - rzekłam.
                  Wszyscy od razu przytaknęli. Po jakiś 30 minutach dojechaliśmy do naszego wspaniałego klubu.  Pełno zabawy i śmiechu. Z Jusem można się bawić. Wypiłam chyba z 8 drinków i miałam troszeczkę już dość. Poszłam, więc do pokoju. Justin Jakoś po 20 minutach do mnie dołączył. Ta noc znowu nas połączyła. Tylko martwi mnie Selena. Co ona znowu kombinuje ??? /^^Nata

poniedziałek, 11 marca 2013

ROZDZIAŁ IX - Ciekawa sprawa

                  Pod nim byli nie kto inny jak reporterzy. Odkąd odzyskałam pamięć wszędzie za mną chodzą. 
                ############################ 27 SIERPNIA  ######################
                  Do tego czasu nie widziałam się z Justinem, ponieważ wyjechał w trasę koncertową. On dzwonił do mnie, wysyłał wiadomości, często jak mógł to rozmawialiśmy przez skype. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że z nim chodzę. Martwię się troszeczkę nową szkołą. Fakt ostatnia klasa liceum to trochę ryzykowne. Zawsze miałam dobre oceny. Uczyłam się, ale teraz będę musiała jeszcze bardziej zakuwać. W tej klasie będą egzaminy. Już się boje i to bardzo. Mam nadzieję, że nic mi w tym nie przeszkodzi w dostaniu jak najlepszej średniej. 
                Dzisiejszego dnia wraca Justin. To ten dzień, w którym zobaczę go pierwszy raz odkąd wyjechał. Bardzo go kocham. Wstałam jak zwykle o 6:00. Nie mogłam spać przy tej myśli, że dzisiaj zobaczę Justina. Zrobiłam sobie na śniadanie naleśniki z nutellą i do tego sok pomarańczowy. Zjadłam po kilkunastu minutach, a naczynia włożyłam do zmywarki. Poszłam do łazienki. Umyłam się, uczesałam i ubrałam to : http://stylio.pl/zestawy/skate-girl-687751xl.jpg . Pomyślałam, że wyjdę dzisiaj po ciuchy i książki z Monią. Zadzwoniłam, więc do niej, bo w domu jej nie było. Odebrała po kilku sekundach.
- Heeej...Co tam ? - spytała.
- No cześć. Idziemy dzisiaj na zakupy ?
- No jasne. Tak za 10 min ?
- OK. Pod rampami.
- Do zobaczenia.
                  Rozłączyła się. Cieszę się, że mam taką kochaną przyjaciółkę. Zawsze ma dla mnie czas. Po upływie czasu nauczyłam się, że nie można unikać ludzi, których się naprawdę kocha. Wzięłam deskorolkę i wyszłam z domu. Pojechałam od razu do skate-parku. Po drodze robiłam wiele trików. Byłam jeszcze w nowej szkole i wzięłam rozpiskę podręczników. Tyle książek to jeszcze nie widziałam. W drugiej klasie liceum było naprawdę sporo, ale w tej klasie jest dwa razy więcej niż w tam tej. Mój boże naprawdę się już boję roku szkolnego. Coraz więcej myślę, że sobie nie poradzę. Kocham szkołę, ale tyle nauki w niej jest, że nie da się tego zapamiętać. Dopiero w tej klasie wszystko się powtórzy i przypomni. Czekam na Monie już chyba 20 min. Przecież ona nigdy się nie spóźnia. Po jakiś jeszcze 10 minutach gdy miałam już jechać sama do sklepu, nareszcie wjechała, ale taka zdenerwowana, że się przeraziłam. Szybko zeszła z deski i do mnie podbiegła. 
- Co się stało ? - spytałam.
- Przed chwilą dostałam wiadomość, że Justin jest w szpitalu. - w tym momencie wszystko zawaliło mi się. Cały świat, który mi się przed chwilą malował na kolorowo, teraz jest wyblakły. 
- Czemu nic o tym nie wiem ?
- Bo dzwonił do mnie Mateusz. On mi o wszystkim powiedział. 
- Jedziemy do szpitala. 
- Nie możemy.
- Czemu ?
- Bo na oddział nikogo nie wpuszczają. Wszystko jest dobrze, ale Justin... nie...chce...cię...widzieć...
- Że co ?
- Nie wiem czemu. Ja też myślałam, że się przesłyszałam. Lecz Mateusz mi tylko powiedział, że się podpyta mu.
- Co ten dupek sobie myśli ?
- Nie wiem.
- Mam go w dupie. Ja nie mogę się już doczekać kiedy przyjedzie, a on nie chce mnie widzieć ? To kretyn. A wiesz co ? Ja nie chce go widzieć już do końca mojego życia. 
- Natalia nie rób nic głupiego. - krzyknęła, lecz już się nie zatrzymałam. 
                Co ten kretyn sobie myśli ?  Ma za dużo w głowie. Cały świat mi się zawalił. On... nie mam już nawet słów. Wiedziałam, że z tego nic nie wyjdzie. To dziwna gwiazda, która mną się zabawiła. Ja głupia sobie o czymś myślałam. 
               Po kilkunastu minutach weszłam do domu. Nie miałam co robić, więc wzięłam jakąś książkę i klapnęłam się na łóżko. Po czterogodzinnym czytaniu nudno się trochę zrobiło, więc położyłam się spać. 
                Obudził mnie telefon. Gdy zerknęłam na wyświetlacz, widniał napis: Justin <3. Zapomniałam go wykasować. Jaka ja głupia. Nie odebrałam. Dzwonił jeszcze przez jakieś 20 minut. Jakoś do końca życia nie chcę go widzieć. Ciekawi mnie tylko czemu do  mnie dzwonił. To on przecież zerwał. Nienawidzę takich ludzi. Włączyłam telewizor. Przełączyłam na jakiś film.  Horrorek mnie trochę wystraszył. Była już jakaś 22:00. Jezu jak ten czas szybko leci. Rodzice wyjechali. Jutro muszę iść na pewno po te książki. Żaden Justin i inny chłopak mnie nie powstrzyma przed idealnym życiem. Kochałam go, ale mnie zranił. Zaczął znowu dzwonić mój telefon. Tym razem to Pettie. Mama Justina. Odebrałam.
- Taaak ? - spytałam.
- Cześć Natalciu. Nie przeszkadzam ?
- Nie. Czy coś się stało ?
- Możesz mi coś powiedzieć?
- Dobrze. 
- Czy ty zerwałaś z Jusem ? 
- To on zerwał ze mną.
- ah ! 
- Przepraszam, ale muszę kończyć. Po prostu nie chcę o tym mówić.
- Dobrze. Jeszcze sobie  z nim pogadam. 
                      Rozłączyłam się. Weszłam na TT. To co tam zobaczyłam mnie zszokowało. Widziałam opis i Justina i Selenki. Justin napisał tak : "Drodzy moi przyjaciele. Właśnie wracam do mojej dziewczyny Seleny. Sel nie mogę przestać o tobie myśleć. " . Co to ma być ? Sel znowu napisała to  : "Kochani znowu zobaczę mojego misia Jusa. <3" Kurde, jak to ? Przecież jeszcze nie dawno ja byłam z Jusem. Już nie wytrzymuję. Jedyną noc spędziłam z nim i jeszcze chyba się nie zabezpieczyłam. Poszłam do łazienki. W szafce znalazłam test ciążowy, który leży już od dawna. Zrobiłam to i wyszło pozytywne. Czemu to akurat ja i to jeszcze z nim. Cóż muszę to dziecko usunąć. Nie mam innego wyjścia. Nie mogę mieć teraz dziecka i to jeszcze sama, bo szkoła mi nie przeszkadza, ale samotność tak. Nie chcę, aby moje dziecko wychowywało się tylko z matką... Decyzja podjęta i  na pewno nie powiem o tym Justinowi.../ ^^Nata

--------------------------------------------------------------------------------------------------
KOCHANI BĘDĘ CZASAMI TERAZ DODAWAĆ ROZDZIAŁY, AŻ DO CZASU 24 MARCA, BO JESTEM W SENATORIUM... PRZEPRASZAM...POSTARAM SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ Z NASTĘPNYM ROZDZIAŁEM I PRZEPRASZAM, ŻE SIĘ TAK DŁUGO NIE ODZYWAŁAM....