niedziela, 31 marca 2013

ROZDZIAŁ XI - Tragedia

          Obudziłam się przy zapachu świeżej zaparzonej kawy. Otworzyłam oczy, a tu przy stoliku nocnym, gorąca kawa z tościkami. Podniosłam się, żeby zlokalizować Justinka. Nigdzie go nie było. Gdy chciałam go zawołać, on jakby nigdy nic wyszedł z łazienki. Jego widok mi od razu namalował uśmiech na twarzy. On wyszedł w samych bokserkach. Cieszę się, że znowu jest przy mnie. Mogę poczuć jego bliskość. Znowu czuję miłość w sercu. Podbiegł do mnie i ucałował. Pełen miłości pocałunek przerodził się w pożądanie, jednak oderwałam się od niego, bo nie mogłam tak rankiem. Przecież jeszcze wczoraj się kłóciliśmy. To za mną, ale jeszcze to pamiętam. 
- O kochanie ! Tak wcześnie wstałaś ? - spytał. 
- Tak... Dobrze się śpi, ale trzeba ruszyć się po książki. - zrobił minę smutnego pieska.
- A do jakiej klasy dołączyłaś ?
- Do 3 a liceum...
- Do tej samej co ja !!! Tak !!! - skacze na środku pokoju z radości. - Dobra jedz, a później ubieraj się. Pójdę po Matiego !!! - gdy chciał już wyjść, krzyknęłam za nim : 
- Bieber ! Ubierz się ! 
- No fakt. - wrócił się po koszulkę i spodenki. 
         Kocham tego wariata. Jeszcze tego by brakowało, żeby zobaczyli go w samych bokserkach. Skonsumowałam posiłek, który mi uszykował i zaczęłam się ubierać. Ubrałam to. Uczesałam się, przemyłam  i pomalowałam. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. Wyszłam na zewnątrz, a tam już czekała na mnie limuzyna i inni. Najlepszy był Justin. Wyglądał tak seksownie. Wsiedliśmy razem do limuzyny i odjechaliśmy. Po dłuższym czasie oczywiście odezwał się Jus. Jego głos był aksamitny i taki słodki.
- Słuchajcie może wyskoczymy gdzieś dzisiaj ? - trochę to pytanie mnie zaskoczyło, bo przecież miał iść do nich się spytać czy dzisiaj nie pójdziemy razem na zakupy. 
- To może na zakupy ? - spytałam.
- Dla mnie spoko. - powiedział Mati. Reszta tylko przytaknęła.
- To do galerii o 16:00 ? - zaproponował Bieber. 
- OK. - odpowiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.
                Bieber podrzucił mnie i Monię do domu, a sam z Matim pojechali do niego. Gdy weszłam poszłam od razu do pokoju. Jednak nie udało mi się zamknąć drzwi, bo Monia weszła tuż za mną. Ona ma wyczucie czasu. Zaczęła się rozmowa przyjaciółek. 
- Ej. Pomóc ci z ciuchami ? - spytała jak zawsze. 
- Ta pewnie. Z chęcią.
               Gdy uszykowałyśmy sobie ubrania do galerii ona jednak zdecydowała się mówić :
- A jak tam spędzona noc ? - wiedziałam, że o to spyta. 
- A wiesz, że dobrze. Nawet jak byliśmy troszeczkę na chlani. 
- Uuu...noc spędzona z Bieberem. Dobrze, że znowu jesteś taka radosna z nim. Mogę znowu na was patrzeć z miłością. 
- Ha ha ha... Jutro do szkoły. Boję się. Jak tam jest ?
- Ludzie fajni, nauczyciele trochę wymagający, ale damy sobie rade. Chodzimy do tej samej klasy co Mati i oczywiście Jus. 
- Aha. To same plusy. Gratulacje. Boję się pierwszego dnia. 
- Nic się nie martw. Będziemy przy tobie. 
- Dzięki. 
- Nie ma za co.
                 Dokończyłyśmy szykować ubrania. Monia ubrała to, a ja to. Lubię te ciuchy. Gdy się wyszykowałyśmy była 15:55. Wyszłyśmy przed dom. Poczekałyśmy chwilę, a po krótkim czasie nadjechał wynajęty samochód mojego chłopaka. Tak przyjechał z Mateuszem, ale jacyś nieszczęśliwi. Dziwiło mnie to, bo przecież traktują się jak bracia. Może się pokłócili ? Wsiadłyśmy obie na tyły. Ciekawiło mnie co się stało. Czy w ogóle coś się wydarzyło, żeby mieć takie powalające miny ? Monika zaczęła gadkę.
- To co, coś się stało ?
- Nie skarbie. Czemu miało by się coś stać ? - spytał Mati.
- Bo... - zacięła się.
- Bo macie takie miny, że " lepiej nie podchodź ". - dokończyłam za moją przyjaciółkę.
- Naprawdę nic się nie stało. - zapewnił Justin. Wymienił się on spojrzeniem z Mateuszem. Na pewno coś knują, tylko nie chcą nic powiedzieć. To mnie zaczyna wkurzać. 
                Po 15 minutach ciszy, dojechaliśmy na miejsce. Ja od razu wyleciałam jak poparzona ze samochodu i skierowałam się w stronę jakiegoś sklepu. Nie chciałam nawet na nich patrzeć. Oni coś wiedzieli i obiecuje sobie, że dowiem się co. Monika zrobiła to samo co ja. Nie czekając na nich, wybierałyśmy już ubrania, kosmetyki, książki i przybory szkolne. Monię coś korciło, ale wiem, że jak będzie chciała mi powiedzieć co, to powie w odpowiednim momencie. Bieber niedługo ma koncert w Polsce. Ja nie wiem jak znowu bez niego wytrzymam. Na szczęście pocieszam się, że to tylko parę dni. Z Monią mam zawsze najlepsze zakupy. Po trzech godzinach miałyśmy już wszystko po kupione. Obie wyszłyśmy przed galerię, ale chłopaków ani samochodu nie było. To nie do dopuszczenia. Zostawili nas z tymi rzeczami. To mnie po prostu zszokowało. Oni tak nigdy jeszcze nie robili. 
- Monia, może zadzwonię po nich ?
- Jak chcesz. Ja z chęcią bym się przeszła. Przecież to blisko. 
- Dobra. Ja też idę.
- Fajnie. - ucieszyła się nawet. P 5 minutach już nie wytrzymała. - Mogę ci coś powiedzieć ?
- No pewnie. Jesteśmy przyjaciółkami, a zachowujemy się jak siostry. Mówimy sobie o wszystkim. 
- Natalia, tylko nie być zła. - tu nie trochę już zaciekawiło - Powinnam powiedzieć ci to dzisiaj rano, ale mnie to też zszokowało i ze smuciło. - tu już nie czułam się taka radosna. 
- Mów.
- Dobra. Nasi rodzice...oni...zginęli w wypadku samochodowym. - cały świat zawalił mi się w jednej sekundzie. Fakt nie spędzaliśmy za dużo czasu razem, ale to jednak moi rodzice. Ja ich kocham, kocha-łam.
- Słońce nie martw się. Poradzimy sobie jakoś. Mamy przecież jeszcze rodzinę i chłopaków. 
- Teraz ja muszę ci coś powiedzieć. Oprócz ciebie i moich rodziców nie mam nikogo. Chłopaków nie wliczając to nie mam rodziny. 
- Aha. Nigdy mi o tym nie mówiłaś.
- Wiem, przepraszam cię za to.
- Nie ma sprawy, ale nie musimy iść do domu dziecka, bo jesteśmy już dorosłe. 
- Fakt. Chciałabym, aby byli tu moi rodzice. Ja ich kocham, kocha-łam.
- Mała. Oni są tu, ale w niebie. Chronią nas. 
- Tak samo jak chłopcy. A tak właściwie to gdzie oni są ?
- Nie mam pojęcia. Nie odzywali się. Poczekaj zadzwonię do Jusa. 
                  Wyciągnęłam telefon, wybrałam numer Biebsa. Nie odbierał. To do niego nie podobne. Co się z nim takiego dzieje ? Pierw obiecuje, a później tego nie dotrzymuje. Do końca drogi się do siebie nie odzywałyśmy. Każda z nas myśli o rodzicach i co z nami teraz będzie. Kocham ich. Nie wiem jak teraz będę normalnie funkcjonować. To mnie po prostu ze smuciło. Już nie mam jednej strony serca, bo w niej byli moi rodzice. Zawsze tam będą. Jeszcze ten Bieber. On na pewno wiedział. Czemu wtedy nas zostawił ? Co do cholery się z nim dzieje ? Ani telefonu, ani sms-a. To on o mnie walczył. Czemu muszę tak cierpieć ? Teraz znowu wszystko stracone. Z nim już nic nie mogę zrobić. A może on mnie już nie kocha ? Coraz bardziej w to wierze. Nawet teraz nie mogę na nim polegać. Straciłam rodziców, a go przy mnie nie ma. Gdy doszłyśmy do domu, poszłam od razu do swego pokoju. Godzina 21:00, a on nawet się nie odzywał. Może coś mu się stało ? A jak nigdy nic sobie normalnie siedzę i go obwiniam. Przecież mogło coś się stać. Jednak mógł chociaż puścić sygnałka, że nic mu nie jest. Poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam w piżame. Wysuszyłam włosy i pomalowałam paznokcie. Jutro do szkoły. Nie wiem jak to będzie, ale będzie ciężej po tej tragedii. Co ja takiego zrobiłam w życiu, że świat odebrał mi rodziców ? Uszykowałam sobie rzeczy na jutro i spakowałam książki. Ustawiłam budzik na 7:00 i o 22:00 poszłam spać...odpłynęłam w głęboki sen.../^^Natu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz