sobota, 23 lutego 2013

VI ROZDZIAŁ - Spacer w świetle księżyca...

                  Obudziłam się troszeczkę z bólem głowy i brzucha. Gdy spojrzałam na swoje ręce były całe w siniakach. Boże jak pomyśle o tym co się działo wczoraj. Ciarki mnie przechodzą. Nie mogę sobie tego normalnie wybić z głowy. Gdy zerknęłam na swoje ubranie, byłam przybrana w jakąś dużą bluzkę na krótki rękaw. Pewnie to Biebera. Nie chciał na pewno, abym mu coś zaplamiła krwią. Tak mnie wszystko boli. Nie mogę się ruszyć, ale cóż muszę wrócić do domu. Wstałam i na drugiej poduszce zobaczyłam czyste ubrania. Pewnie Monia mi je przyniosła. Założyłam je gdy się trochę umyłam i rozczesałam włosy. Zmyłam cały makijaż i umalowałam się na nowo. To dziwne, że jestem w domu Jusa a jego nie ma. Zeszłam na dół. Gdy chciałam wyjść przede mną same się otworzyły drzwi. Stał w nich Justin.
- O! Już wstałaś ? - spytał zdziwiony. 
- Tak. Nie będę ci siedziała na głowie.
- Ależ nie siedzisz ! Chodź zrobię ci śniadanie. - zamknął za sobą drzwi i zaciągnął mnie do kuchni. Przygotował nam kanapki i sok pomarańczowy.  - I jak ? Lepiej ci już ?
- Tak. Aj ! Dzięki za wszystko.
- Za co ?
- Za to, że wczoraj byliście. Chociaż bym chciała, żeby nigdy to się nie stało.
- To źle, że nic mi nie powiedziałaś, że on cię śledzi.
- Ja nawet nie wiedziałam, że cię to obchodzi. Muszę już iść. Dzięki za wszystko.
                 Wyszłam. Nie chciałam więcej tego słuchać, że  to wszystko moja wina. To nie powinno nigdy się wydarzyć. Mam teraz ochotę na poprzedni wieczór z tym facetem. Żeby mnie tak mógł zabić. Weszłam do domu. Jak zwykle nikogo nie ma. Poszłam do swego pokoju. Nie rozumiem co obchodzi Biebera co się ze mną dzieje. Dzisiaj nie miałam wiele do zrobienia. Jeszcze byłam zmęczona po wczorajszym wypadku. Położyłam się tylko na chwilę, lecz odpłynęłam.
***SEN***
                     Byłam u Jusa w domu. Widziałam go ze Seleną. Kłócą się ze sobą. Nie rozumiałam co mówili, bo nic nie słyszałam. Gdy tylko ona wyszła trzaskając za sobą drzwiami, Justin poszedł do łazienki. Wyciągnął z niej żyletkę. Nie zważając na nikogo i na nic zarżnął sobie żyły na ręce. To mnie tak zabolało.
***CIĄG DALSZY***

                    Obudziłam się z wrzaskiem. Przy mnie stał nie kto inny jak Justin. Był wystraszony, a ja nie wiedziałam co on tu robi. Jak wszedł ? Stał, a ubrany był w to : http://bi.gazeta.pl/im/6/11293/z11293826Q,Justin-Bieber-.jpg . Super wyglądał. Tak słodko.
- Co ty tu robisz ? - spytałam go.
- Było otwarte, więc wszedłem.
- Jak było otwarte ? Przecież zamykałam.
- Na serio zamykałaś ?
- Taaaak. Tylko na chwilę przecież zasnęłam. Która godzina ?
- Jest 22:00. Właśnie wracałem z koncertu.
- Że co ? Po co tu przyjechałeś ?
- Bo tak nagle wyszłaś. Zapomniałaś ode mnie wziąć deski.
- Aha.
- Masz ochotę się ze mną przejść ?
- Tak. Dobrze mi to zrobi.
- To chodź. - pociągnął mnie za sobą. Zamknęłam drzwi od domu. Księżyc tak pięknie błyszczał na niebie. Lubie czasami tak chodzić w jego świetle. Justin przerwał ciszę, gdy byliśmy już w parku.
- Powiesz mi coś szczerze ?
- Tak.
- O czym miałaś sen ?
- yyy.... O tobie.
- Aha. A coś więcej ? - zrobił minkę słodkiego psiaka. ( http://sphotos-a.xx.fbcdn.net/hphotos-snc7/c0.0.133.133/p133x133/406430_364284583650898_18361020_n.jpg )
- Dobra powiem ci cały. - usiedliśmy na ławce.- To było tak. Byłeś ze Seleną w swoim domu. Kiedy się pokłóciliście ona wyszła trzaskając drzwiami. - teraz napłynęły mi łzy do oczu. - Nie zważając na to pobiegłeś do łazienki i pociąłeś sobie żyły. - jedna łza mi spłynęła po policzku, a on ją starł.
- Nie płacz. To przecież był tylko sen. Nic takiego się nigdy nie stanie.
- Naprawdę ?
- Tak. Możesz mi ufać.
- Czemu to mówisz teraz ?
- Bo chciałem ci coś powiedzieć.
- Wal śmiało.
- Od naszego poznania i od tej pierwszej obrony...yyyy....podobasz mi się. - zatkało mnie. Chciał mnie pocałować jednak przeszkodziła nam jakaś dziewczyna.
- Cześć Justin ! 
- Cześć Nikola. - usiadła koło nas.
- Co tam u ciebie ?
- A dobrze. - zaczęli razem rozmawiać. Odeszłam od nich żeby im nie przeszkadzać. Gdy ona przyszła, stałam się niewidzialna. Jest 25 sierpnia. Jutro moje urodziny. Zupełnie o nich zapomniałam. Przechodziłam przez sklep z pięknom sukienką. Jednak jej nie kupie. Nie mam tyle kasy. Poszłam do domu ze łzami. Nie wiem czemu płaczę. Miłość jest taka naiwna. Położyłam się spać. Nienawidzę mojego serca i tego dnia. Mam chociaż nadzieję, że to co on mówił to było z serca powiedziane. / ^^Nata 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz