wtorek, 4 czerwca 2013

niedziela, 5 maja 2013

1324 !!!!!!!!!!!!!!

Dziękuję za tyle odsłon. Bardzo. Teraz wiem, że czytacie mojego bloga. Nie wiedziałam, że tak wam on się podoba. 
Dzięki....
                                               ^^Natu :)

piątek, 3 maja 2013

ROZDZIAŁ IV !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

            Stał tam oczywiście Bieber. Mocno go przytuliłam. Zdziwiłam się, bo był inny. Lepiej uczesany, wydoroślał. Zapomniałam, że on miał 17 urodziny. Boże kompletnie zapomniałam. Zmienił się. Oderwałam się od niego i poleciałam do mojego pokoju. Miałam dla niego prezent. Chciałam go dać na 17 urodziny, a teraz zapomniałam. Wleciałam do niego i wzięłam prezent. Zbiegłam na dół i wyleciałam do ogrodu. Justin tańczył z jakąś dziewczyną, więc pomyślałam, że nie będę mu przeszkadzała. Założyłam jego prezent na rękę i poszłam po napój. Wzięłam szklankę z czymś mocniejszym i wypiłam całą zawartość. Podszedł do mnie Chris. 
- Hej siora. 
- Cześć. 
- Jak się bawisz ?
- A nawet fajnie. A ty ?
- Oj naprawdę wyszło super. 
- Słuchaj. Pójdę się położyć. 
- Ej, co jest ?
- Nic. Po prostu wypiłam ten napój i głowa mnie rozbolała. 
- Dobra Wpadnę później do ciebie.
- Spoko. Baw się dobrze. 
- Dzięki. Aaa...tylko zamknij drzwi...
- OK.
              Wyszłam z imprezy. Skierowałam się do mojego pokoju. W nim było spokojnie. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do łazienki. Przebrałam się w piżamę i zmyłam makijaż. Gdy wyszłam z łazienki wzięłam moją gitarę i zanuciłam tą piosenkę : Down To Earth
I never thought that it be easy
Cause we both so distance now
And the walls are closing in on us
And we're wondering how
No one has a solid answer
But just walking in the dark
And you can see the look on my face
It just tells me apart

So we fight (so we fight) through the hurt (through the hurt)
And we cry (and cry and cry and cry)
And we live (and we live) and we learn (and we learn)
And we try and try and try and try

So it's up to you and it's up to me
That we meet in the middle
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth x8)

Mommy you will always and somewhere
And daddy I live outta town
So tell me how could I ever be normal somehow
You tell me this is for the best
So tell me why am I in tears
So far away and now I just need you here

So we fight (so we fight) through the hurt (through the hurt)
And we cry (and cry and cry and cry)
And we live (and we live) and we learn (and we learn)
And we try and try and try and try

So it's up to you and it's up to me
That we meet in the middle
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth x8)

We fell so far away from where we used to be
Now we're standing and were do we go
When there's no road to get to your heart
Let's start over again

So it's up to you and it's up to me
That we meet in the middle
On our way back down to earth
Down to earth down to earth
On our way back down to earth
(back down to earth x8)

I never thought that it be easy
Cause we both so distance now
And the walls are closing in on us
And we're wondering how


             Piękna piosenka. Podobała mi się od początku. Zawsze mnie pociesza i porusza do myślenia. Podobają mi się słowa i muzyka. Dzisiaj chyba najbardziej mnie poruszyła. Czasami myślę, że dla nikogo się nie liczę. Przyjaciółkę już straciłam, a nie chcę jeszcze stracić Justina. Moje okno jest od ogrodu. Gdy tak siedzę na widoku mam bawiącego się Chrisa z Vicą i oczywiście Justina. Trochę mnie dziwi, że tylko Chris się zorientował, że wyszłam. Wiem, że na pewno będzie jutro dużo sprzątania. Mogę polegać tylko na sobie, bo widzę, że oni wszyscy dużo piją. Ludzie ! Chris robi imprezę, a ja muszę po niej posprzątać. W pewnym momencie wzrok Justina powędrował na mnie. Ja odwróciłam się i wstałam. Położyłam się do łóżka. Włączyłam muzykę w słuchawkach i sen porwał mnie w siną dal...

                     &&&&&&&&&&&&&&&&& RANO &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

              Wstałam pięknie wypoczęta. W moim pokoju była Vica. Tak słodko spała, że nie budząc jej wstałam z łóżka. Ubrałam się, uczesałam i umalowałam. Wyszłam z pokoju. Zajrzałam do pokoju brata, a tam Justin z nim w łóżku. Tak słodko to wyglądało. Wyszłam z ich pokoju po cichutku schodząc na dół. To co ujrzałam, rozbawiło mnie. Nikogo nie było, ale bałagan był niezły. Wzięłam się za sprzątanie. Po 2 godzinach mój domek wyglądał pięknie. Weszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Upiekłam naleśniki i położyłam na stole. Następnie położyłam też sok pomarańczowy i syrop klonowy. Usiadłam przy stole i usłyszałam głośne hałasy i kroki. W framudze pojawili się wszyscy. Usiedli przy stole i zaczęli jeść. Nie odzywali się. Tak samo nie odzywając się odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do salonu przed telewizor. Włączyłam MTV i komentarz mnie tam zdziwił. Pisali tam, że Justin zostaje tu na jakiś czas. Ucieszył mnie ten fakt. Wstałam i pobiegłam do pokoju. Włączyłam laptopa. Postanowiłam, że  nagram tą piosenkę w moim wykonaniu.  Wzięłam gitarę i zaczęłam grać i śpiewać. Gdy skończyłam nagrałam to na płytę. Postanowiłam, że dam ją Vici. Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w salonie przed telewizorem. Dałam jej płytę.
- Co to ? - spytała.
- Chciałaś coś ode mnie. Dam ci mój wokal. 
- Super. Dzięki kochana. - przytuliła mnie. 
- Dobra, ja spadam. 
- Gdzie ? - spytał Chris. 
- Do pokoju. Muszę zrobić lekcje i pouczyć się.
- Spoko. Mała nie przemęczaj się jeszcze. Wczoraj co ledwo się na nogach trzymałaś. Może jednako pojedziemy do lekarza ?
- Nie, nie trzeba. 
              Odeszłam od nich. Justin cały czas się na mnie patrzył. Gdy wchodziłam po schodach zakręciło mi się w głowie. Straciłam równowagę i spadłam ze schodów. Następnie ujrzałam ciemność....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CDN
Co tam słońca ???
Piszcie proszę, błagam was...
Jak będzie chociaż jeden komentarz to dodam następny rozdział. Proszę was... Liczę na was <3

ROZDZIAŁ III !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

           Wstałam o 12:00. Cały czas śnili mi się porywacze. Śnił mi się też Chris. Przypomniałam sobie go, jednak tego drugiego chłopaka nic mi się z nim nie kojarzy. Dziwi mnie tylko, że nie było ani Justina ani Lilly. To przecież moi przyjaciele, ale wiem, że kariera jest zawsze ważniejsza ode mnie. Zawsze tak było i jak zwykle nadal jest. Przyzwyczaiłam się. Ubrałam się. Odświeżyłam się, a przy okazji też się trochę umalowałam. Zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, a stał tam Chris. Uśmiechnęłam się do niego. On odwzajemnił ten gest.
- Hej. - usiadłam przy stoliku.
- Siema. I co przypomniałaś sobie ?
- Co ?
- Przypomniałaś sobie mnie ?
            Podeszłam do niego, ucałowałam go w policzek i bardzo mocno go przytuliłam.
- Taka odpowiedź wystarczy ?
- Tak. To co ? Jakieś plany na dziś ?
- Nie wiem. Dawno mnie tu nie było. Zrobiłbyś mi śniadanie ?
- Pewnie siostrzyczko. Boże jak się cieszę, że tu jesteś. Przez cały czas martwiliśmy się o ciebie.
- My ?
- No tak. Ja, Lilly i oczywiście Justin. Cały czas jeździł ze mną po mieście i za miastem, szukając cię. On  martwił się bardziej niż ja.- zaśmiał się. Ja uśmiechnęłam się, bo zrobiło mi się ciepło w środku. 
- A gdzie oni są ?
- Mają tu w Stratford występ. Aha...mamy bilety.
- Super !!! Oni wiedzą, że się odnalazłam ?
- Nie. 
- To dobrze. Będzie niespodzianka. O której jest ten występ ? 
- O 15:00.
- To idę się szykować.
                Wstałam i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Szybko weszłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Wykąpałam się szamponem kokosowym, a gdy wyszłam z pod prysznica wysmarowałam się olejkiem kokosowym. To mój ulubiony olejek. Ten zapach mnie porusza i od razu chce mi się żyć. Wyszłam z łazienki i wzięłam uszykowane ciuchy. Ubrałam się, umalowałam ( trochę) i wypsikałam się moimi słodkimi perfumami. Wyszłam z łazienki cała w skowronkach. Zapomniałam, że mój iPhone został roztrzaskany o ścianę przez włamywaczy. No i super. Zeszłam na dół. Chris stał już przed drzwiami. 
- O słońce. Pięknie wyglądasz. - powiedział. Chyba się zarumieniłam.
- Dziękuję. Ty również. 
- Gotowa ?
- Tak.
- A jeszcze coś. Mam coś dla ciebie. - podał mi małe pudełko z wstążką.
- Nie trzeba było. - wzięłam od niego to pudełko. Otworzyłam je, a tam nowiutki iPhone. - Dziękuję ! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję.
- Dobra mała. Zbierajmy się. 
                    Wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do limuzyny. Zdziwiłam się, bo ostatnio jeździłam nią gdy jechałam z Bieberem. Super. Włączyłam mój telefon. Na tapecie było nasze wspólne, przyjacielskie zdjęcie. Na nim jesteśmy tacy szczęśliwi. Od razu humorek mi się polepszył. W kontaktach byli wpisani : wujek, Chris, Lilly i Justin. Dziękowałam Chrisowi chyba już z trylion razy. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy pod arenę. Wszystkie fanki ją osaczyły tak jak naszą limuzynę. Wyszliśmy, ale fani nas przyłapali i musieliśmy wbiec do pomieszczenia. Ochroniarze gdy nas zobaczyli tylko się uśmiechnęli i nas wpuścili. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam te tłumy. Od razu usiedliśmy na swoje miejsca i zaczął się momentalnie koncert. Na scenie zjawił się Bieber. Gdy spojrzał na Chrisa, chyba zauważył też mnie, bo momentalnie się  uśmiechnął. Te jego czekoladowe tęczówki spotkały się z moimi oczami. Ucieszyłam się na jego widok.
&&&&&&&&&&&&&&&& 5 godzin później &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&
                 Koncert trwał w najlepsze. Właśnie Bieber miał zaśpiewać ostatnią piosenkę. Kenny jego ochroniarz podszedł do mnie. Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam ten gest. Wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie za scenę. Przyszli po mnie dwa tancerze, który jeden z nich wziął taboret. Postawili go na środku sceny. Nie protestując usiadłam na nim. Usłyszałam za mną słodki głos i jak na zawołanie odwróciłam głowę. Za mną szedł Justin z bukietem czerwonych róż. To piękny widok. Nie przestając śpiewać OLLG, podszedł do mnie i wręczył mi kwiaty. To cudowne. Zostałam jego OLLG. Wzruszyłam się. Momentalnie poleciało mi kilka łez. On wytarł je wierzchem dłoni. Gdy przestał śpiewać ucałował mnie w policzek. Kazał zostać mi za sceną lub w garderobie. Zeszłam ze sceny i z Chrisem poszliśmy do jego garderoby. Z twarzy nie schodził mi banan. Usiadłam na kanapie. 
- No pięknie. Niezła niespodzianka. - wszedł rozbawiony Justin. 
- To już nie można zrobić niespodzianki przyjacielowi, którego nie widziano przez dłuższy i zmarnowany okres ? - spytałam. 
- Można, można. Chodź tu do mnie. - wstałam i wpadłam w jego ramiona. Tak bardzo za nim tęskniłam. - Bardzo mi ciebie brakowało.
- Nawet nie wiesz jak cierpiałam. Gdy nie było was przy mnie to czasami dochodziłam do wniosku, że już nigdy was nie zobaczę. 
- My cię cały czas szukaliśmy. Jeszcze gdy usłyszałem te krzyki przez telefon zmartwiłem się, bo nie wiedziałem co się dzieje. - rzekł Justin. 
- Oj już przestańcie. Zapomnijmy już o tam tym. - zdenerwował się Chris. 
- No dobra. - powiedzieliśmy razem z Justinem. 
- To co wychodzimy gdzieś dzisiaj ? - spytałam się. 
- Wiesz co...miałem zamiar zrobić imprezę z okazji twojego powrotu... - powiedział Chrisek. 
- Impreza ? Podoba mi się. - uśmiechnęłam się.  - Justin za ile jesteście wolni ?
- My ? - spytał.
- Ty i LILLY ?
- Aha. Zerwaliśmy gdy ona przeniosła się do grupy Demi Lovato. - przekręcił teatralnie oczami.
- Czyli dużo się wydarzyło gdy mnie nie było. Dobra czekamy na imprezie.
                 Wyszłam stamtąd. Miałam zły humor, bo nikt mnie nie powiadomił, że Lilly odeszła. Nawet do mnie nie zadzwoniła. Wsiadłam do limuzyny i nie czekając na Chrisa odjechałam nią. Chris sobie poradzi. - pomyślałam. Po kilkunastu minutach wpadłam jak oparzona do domu. Pobiegłam od razu do pokoju. Weszłam pod prysznic i tak jak zazwyczaj umyłam się wszystkim co kokosowe. Przebrałam się, umalowałam i uczesałam. Po psikałam się moimi ulubionymi perfumami. Wyszłam z łazienki. W pokoju zastałam dziewczynę Chrisa. 
- Hej. Jestem Victoria.
- Cześć. Ja Carolyn.  - podałyśmy sobie dłonie. Była tak samo wyszykowana jak ja.
- Możemy pogadać ?
- Jasne. Mamy chyba jeszcze czas. 
- Dobra.
- Opowiadaj co się dzieje.
- Posłuchaj. Widziałam jak Chris się załamał po twoim porwaniu. Zżyliśmy się ze sobą. 
- Super. Cieszę się, że Chris sobie w końcu kogoś znalazł. Martwiłam się, że on już taki będzie. 
- Jaki ?
- No taki nad opiekuńczy. Już myślałam, że nigdy sobie nikogo nie znajdzie i będzie się o mnie martwi oraz życia nie będzie miał.
- Mogłabyś mi coś o nim powiedzieć ? Ostatnio tylko na tobie się skupiał i nic nie chciał mi powiedzieć.
- Spoko. Wiesz. Mój brachol to naprawdę super gość. Zawsze można na nim polegać. Kocha wszystkich. Nie widzi świata poza dziewczynami oraz deską. Wiesz on czasami nawet śpi z deskorolką. - i wpadłyśmy w nie pohamowany śmiech. Do pokoju wszedł Chris. Dziwnie się na nas spojrzał.
- Dziewczyny. Już wszyscy są. Chodźcie. 
- Już schodzimy. 
                     Chris wziął za rękę Vicę i poszedł na dół. Ja odłożyłam telefon i poszłam za ich śladami. Gdy schodziłam światła były zgaszone. Zauważyłam, że impreza jest w ogrodzie. Super ! Wyszłam i natychmiast zebrali się przy mnie. Albo dawali mi prezenty albo ze mną gadali. Zauważyłam, że nigdzie nie ma Justina. Trochę mnie to ze smuciło, ale ktoś mi zasłonił oczy. Odwróciłam się i stał tam...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CDN...
Hejo !!!
Co tam słychać ?
Podoba wam się ? Piszcie, bo nie wiem czy mam pisać dalej. Proszę wspomagajcie mi...
Kocham was <3 <3 <3
Proszę o komentarze... :)

czwartek, 2 maja 2013

ROZDZIAŁ II !!!!!!!!!!!!!!

                Obudziłam się wcześnie. Cała zapłakana. Co mnie zdziwiło to to, że Chris spał ze mną. Nie chcąc go budzić wstałam po cichutku i wzięłam rzeczy. Weszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, umalowałam się i ubrałam się. Wyszłam z łazienki, a Chris już był na laptopie.
- Ej...już wstałeś ?
- Tak...
- Co robisz ?
- Gadam z Justinem.
- Że co ?
- Gadam z Jusem.
- Aha...
- Ej słonko. On wszystko mi wytłumaczył.
- Co napisał ?
- Że to co widziałaś...to mieli ci powiedzieć, ale dopiero przyjechali...
- A telefon ?
- Przyznaj, że to nie rozmowa na telefon.
- Tak, tak wiem.
- Wybaczysz mu ?
- Trudno mi jest. Zranili mnie. Postaram się.
- Dobrze, bo jadą z nami nad jezioro.
- Że co ? Oszalałeś ?
- Nie. Szykuj się, bo zaraz ruszamy.
- Dobrze.
                  Wyszedł z mojego pokoju. Ja jak zwykle wzięłam telefon oraz słuchawki, strój kąpielowy, strój na zmianę, itd. To dziwne, ale nie mogę się odzwyczaić od tańca. Gdziekolwiek idę tam muszę tańczyć. Przyrzekłam sobie, że teraz nad jeziorem zrobię ognisko. To będzie przeżycie. Wyszłam z domu i stanęłam przed samochodem. Powiedziałam Chrisowi, że właśnie tam będę czekała. Włączyłam muzykę w słuchawkach. Wsłuchałam się w jego słowa. No właśnie słucham Justina, ale nie tylko jego. On na prawdę ma super piosenki. Czekałam długo na Chrisa. Po godzinie przyszedł, ale nie sam. Byli z nim Justin i Lilly. Boże jeszcze ich było tu potrzeba.
- Mała. Czemu nie wsiadłaś ?
- Bo nie dałeś kluczyków ? - byłam już trochę zdenerwowana.
- Aj...też fakt. Sorry.
- Nic nie szkodzi. Co oni tu robią ? - już nie wytrzymałam.
- Jadą z nami.
- Czemu mi nie powiedziałeś ?!
- Bo...
- Nic nie mów. Wracam do domu.
- Nie.
- Co ?
- Nie będziesz siedziała w domu.
- Od kiedy jesteś taki surowy ?
- Od wtedy jak z nimi się pokłóciłaś. - oczy zaszły mi łzami. Jak on tak mógł ?
- Jeżeli miałeś być taki surowy to ja dziękuję za takiego brata.
                 Wybiegłam z tam tego miejsca. Nie myślałam wtedy co się ze mną dzieje. Teraz tylko myślę, żeby opanować łzy. Wolałam jak oni byli w trasie. Wtedy wszystko byłoby po staremu. Ja bym cały czas nie płakała i byłabym pogodzona z kochanym braciszkiem. Zadzwonił mój telefon. Bez opanowania odebrałam. /ROZMOWA  C - JA,  J- JUSTIN /
C - Tak ?
J - Gdzie jesteś ?
C - Nie wiem.
J - Jak nie wiesz ?
C - Nie znam tej okolicy. A po za tym co cię to ?
J - Martwimy się o ciebie.
C - Ja już dla was się nie liczę. Zostawcie mnie w spokoju. Zostawcie mi klucz od domu pod wycieraczką. I jeźdźcie w siną dal.
J - Ale...
C - Ale już nie mów.
J - Car... ja się martwię.
C - A co z Lilly ? Masz przecież swoją dziewczynę.
J - Nic.
C - Odwalcie się wszyscy ode mnie. - Ktoś mi wytrącił telefon z dłoni.
             Było ich dwóch. Wzięli mój telefon,ale nie spojrzeli na wyświetlacz. Justin jeszcze słuchał. Zaciągnęli mnie w ciemny zaułek.
- Zostawcie mnie !!!! Ratunku !!!
- Zamknij się szmato !
            Zakleili mi usta taśmą. Boże. Justin się rozłączył. To boli. Walnęli mnie w brzuch. Zasyczałam z bólu. Walnęli mnie jeszcze kilka razy aż podjechał jakiś samochód. Jego światła mnie oślepiły. Oni lekko się uśmiechnęli i zaciągnęli mnie do niego. Z rzucaniem się wepchnęli mnie do auta. Odjechał on z piskiem opon. Walnęli mnie jeszcze raz i znużył mnie straszny sen...
                            &&&&&& 2 tygodnie później &&&&&&&
            Tak jak co dziennie obudziłam się z nadzieją, że jednak mnie odnajdą. Przesiaduję w tym magazynie już dobre jakieś 2 tygodnie. Coraz bardziej cierpię i tracę nadzieję. Wiem, że Chris mnie szuka, ale jak nawet nie wie gdzie mnie szukać. Mój telefon porywacze zabrali ze sobą. Nie wiem co oni kombinują, ale mnie to już wnerwia. Cały czas rysuję kreski na ścianie, licząc dni. To mnie męczy. Za każdym razem gdy dają mi jedzenie, czyli suchy i stary chleb oraz wodę to mnie biją. Cała jestem obolała i w sińcach.
              Wszedł jeden z porywaczy. Przyniósł jak zwykle mi jedzenie. Nie obyło się bez bicia. Nie wiem jak długo to wytrzymam. Najgorsze jest to, że nikogo nie pamiętam. Nawet Chrisa. To mnie przeraża. Chciałabym być już w domu. We własnym pokoju i łóżku. Tak bardzo za tym tęsknię. Co jak zrobiłam ?
Zaczęłam śpiewać " Nothing Like Us" Justina. Ta piosenka teraz mi pomaga. To trudna sytuacja. Po chwili otworzyły się drzwi od magazynu. Wpadli policjanci i jacyś chłopcy. Boże, wystraszyłam się. Gdy policjanci zabrali porywaczy, chłopcy podlecieli do mnie. Jeden mnie przytulił, ale oddaliłam się o krok do tyłu.
- Słońce to ja, Chris.
- Odejdź. Boję się. Chris zapomniał o mnie.
- Ale ja nie zapomniałem.
- On nie chce mnie widzieć. Nie oszukujcie mnie !!!
             Podeszła do mnie policjantka. Zabrała mnie stamtąd. Pojechaliśmy do jakiegoś domu. Poznałam w nim wujka. Tylko jego pamiętałam. Zaprowadził mnie do pokoju. Ucieszyłam się, gdy tylko położyłam się w łóżku. Znużył mnie sen...

czwartek, 25 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ I !!!!!!!!!!!!!

             Jak już pisałam jestem Carolyn ( dla przyjaciół Car ). Mój kochany braciszek to Chris. Kocham go nad życie. Zawsze mogę na nim polegać, a on na mnie. Naszym wspólnym przyjacielem od dziecka jest Justin Bieber. Tak to ta gwiazda, lecz my nie zważamy, że jest gwiazdą tylko prześlicznym zwykłym chłopakiem. Lubię i to bardzo tańczyć. Śpiewać też po trafie, ale robię to rzadziej.
            Dzisiaj miałam się zobaczyć z moją przyjaciółką, lecz zatrzymała ją jeszcze trasa JB. Więc plany na dziś się rozmyły. Wstałam dość wcześnie. Odbyłam poranną toaletę, rozczesałam włosy i trochę się umalowałam. Weszłam po cichutku do pokoju Chrisa. Położyłam się delikatnie koło niego i po gilgotałam go w nos piórkiem. On podrapał się w nos. Ja już nie mogłam powstrzymać od śmiechu, jednak nadal się wstrzymywałam. Następnie gdy to nie pomagało, pocałowałam go w policzek. Ten mnie przytulił i się uśmiechnął.
- Nie spałeś ?
- Już od dawna. Lubię gdy mnie tak budzisz.
- Ha ha bardzo śmieszne. Już nie będę.
- No...ej... - gdy wychodziłam dodałam tylko.
- Ubieraj się. Za 15 minut jemy śniadanie.
- Spoko. 
                Poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się ( zamiast tych butów to zwykłe skate). Po 5 minutach zeszłam na dół. Zrobiłam kanapki oraz ciepłe kakao. Położyłam to wszystko na stół w jadalni. Wujek z rodziną wyjechał na wakacje, a ja z Chrisem zostaliśmy. To fajne, że wujek nam ufa. Czekałam na Chrisa. Po 5 minutach zszedł na dół. Nareszcie. Usiadł przy mnie i zaczął jeść.
- Jakieś plany na dziś ? - spytał.
- Nie, nie mam żadnych. Miałam spotkać się z Lil, ale trasa ją zatrzymała. 
- Aha. To mam taki plan. Weź deskę i jedziemy na rampy.
- Spoko. 
              Po zjedzeniu śniadania, włożyłam wszystko do zmywarki i pobiegłam szybko do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Tylko na chwilę, aby pomyśleć co teraz robią moi przyjaciele. Z zamyśleń wyrwał mnie Chris. Wszedł do mojego pokoju już z deską. 
- Idziesz ?
- Tak. 
             Wzięłam deskę oraz telefon i zbiegłam na dół. Jechaliśmy tak już dobre 30 minut aż dojechaliśmy. Byli już tam nasi kumple. Podjechałam na rampy i zrobiłam parę tricków. Następnie po wykonaniu ich, podjechałam do mojej kumpeli.
- Cześć. - przytulasek i całusek w policzek. 
- Hej, słońce. Nie miałaś spotkać się z Lil ?
- Miałam, ale trasa ją zatrzymała. A nawet teraz nie odbiera. 
- Pewnie jest zajęta. - powiedziała Nicola. 
- Pewnie tak. To co jeździmy ?
- Pewnie. 
               Jeździliśmy tak jakieś 5 godzin. Zmęczyłam się, więc zrobiłam sobie przerwę i usiadłam na ławce. Chłopcy zapuścili muzę, a ja od razu zaczęłam tańczyć. Wszyscy po chwili się do mnie przyłączyli. Dookoła zebrali się i klaskali nam. Gdy piosenka się skończyła wszyscy byli szczęśliwi, a mnie chłopcy podnieśli. Zdziwiłam się totalnie. Następnie mnie opuścili. Podbiegłam do Chrisa i się do niego przytuliłam. 
piosenka )
- Co się stało ? - spytał.
- Nic. Chcę się tylko przytulić.
- Oj mała....mała....
- Dzwoniła Lil lub Jus ?
- Nie...
- Wiesz. Pójdę już do domu.
- Iść z tobą ?
- Nie musisz.
- Kocham cię.
- Ja też.
             Pognałam do domu. Smutno mi się zrobiło. Zapomnieli o mnie. Wiem, że mają swoje sprawy, ale już dawno do mnie się nie odzywali. Nie umiem tak żyć bez przyjaciół. Kocham ich nad życie. Jednak dzisiaj był mój ulubiony dzień z tym występem. Chciałam iść sama, bo muszę porozmyślać. Weszłam do mojego pokoju i usiadłam w moim magicznym kącie. To moje miejsce do rozmyślania. Wzięłam moją gitarę, którą dostałam od Justina. To moja pamiątka, którą zawsze nosze przy sobie. Piszę piosenki, gdy jest mi smutno lub właśnie jak teraz rozmyślam. To moje serce mnie rwie, abym była tym kim jestem. Mój pokój jest cały (dosłownie) w zdjęciach moich i moich przyjaciół. To miłe, że wujek i Chris mi urządzili pokój.
- Siora. Co się stało ? - w drzwiach stanął Chris.
- Nic. - usiadł koło mnie.
- Wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć.
- Tak, wiem. 
- To co się stało ?
- Martwię się o nich.
- O kogo ? - spiorunowałam go wzrokiem.
- O Jusa i Lilly.
- A o nich ! Nie martw się. Niedługo się odezwą.
- Wiem.
- Zostawię cię mała, abyś coś napisała. Kocham cię. Będę u siebie. - pocałował mnie w czółko i poszedł.
- Ja ciebie też.
                Gdy opuścił to pomieszczenie od razu się rozryczałam. Mieszkam tak, że widzę z tego miejsca Justina i Lilly domy. To znaczy wille. Lubię tak popatrzeć, bo wtedy wydaje mi się, że są tu ze mną. Wtedy zobaczyłam coś co mnie zszokowało. Oni całowali się w oknie. Kiedy oderwali się wtedy mnie zauważyli. Od razu pobiegłam do Chrisa. Wpadłam do niego.
- Chris. Proszę nie wpuszczaj nikogo do mnie. 
- Ale co się stało ?
- Proszę.
            Wpadłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam nie wiem czemu ryczeć. Czemu mi nie powiedzieli prawdę ? Zostałam skrzywdzona. Zawsze mogli powiedzieć mi wszystko. Ktoś zaczął mi walić w drzwi. Jak się okazało to Chris. Szybko otworzyłam mu.
- Car. Co się stało ? - wziął mnie na łóżko i mnie mocno przytulił.
- Oni...oni...się...całowali...i to na moich oczach... - tylko tyle mogłam wykrztusić.
- Car...
- Oni zawsze mogli mi powiedzieć...
- Car... szczerze zszokowałaś mnie...
- Nie chce ich znać !!!
- Dobra. To może ogarnij się i pójdziemy na lody ?
- Ale z dużą polewą czekoladową, owocami i bitą śmietaną ?
- Dla ciebie siostrzyczko co tylko chcesz.
- Daj mi chwilę ok ?
- Dobra. Czekam na dole.
             Gdy wyszedł poszłam szybko do łazienki. Justin oraz Lilly dzwonili i pisali, ale ja nie mogłam odebrać. Nie po tym co się wydarzyło. Szybko poprawiłam makijaż i przebrałam się . Wyszłam szybko na dwór i wzięłam za rękę Chrisa. Tak jak obiecywał poszliśmy na lody. Usiedliśmy przy stoliku.
- Ej misia. Już nie smuć się. - pocieszał mnie.
- Ale...
- Żadne ale... są wakacje...czas wolny od szkoły. Weź się w garść. Jutro jedziemy nad jezioro, pamiętasz ?
- Pamiętam, pamiętam.
- A teraz uśmiech.
- OK.
- A właśnie. Zapomniałem ci powiedzieć, że nie którzy chcą z nami jechać. Zgadzasz się ?
- No pewnie.
- Dobra wracajmy. Późno się robi.
- Dobrze. 
                  Szliśmy w ciszy. Pod moim domem stał Justin. Nie chciałam go widzieć.
- Chris. Weź go stąd. Proszę ?
- Dobrze misiu. Idź do pokoju, dobra ?
- OK.
                 Chris pociągnął go, żeby ja mogła wejść do domu. Wyrywał mu się jednak on go przytrzymał. Pobiegłam już ze łzami do swojego pokoju. Słyszałam jak Chris zamknął drzwi na dole. Od razu zbiegłam do niego i się przytuliłam. 
- Poszedł. Zjesz coś ? - spytał.
- Nie. Pójdę się wykąpać.
- Dobrze. 
                Weszłam do łazienki. Napuściłam sobie wody do wanny. Rozebrałam się i weszłam. Po 30 minutach woda zaczęła się robić zimna, więc wyszłam z niej. Wysuszyłam się i ubrałam w piżame. Nie miałam innej, bo wszystkie miałam w praniu. To trochę przykre. Wyszłam z łazienki. Posiedziałam trochę na laptopie. Gdy już go zamykałam zobaczyłam Justina w jego oknie. Machał do mnie, ale ja go spławiłam i zgasiłam światło. Nawet się nie obejrzałam, a w oczach miałam łzy. Trudno było zasnąć, ale to zrobiłam..../^^Natu
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam ten rozdział dzięki mojej przyjaciółce Ilonie...
PROSZĘ O KOMYYYY....

środa, 24 kwietnia 2013

WSTĘP !!!!!

         Cześć. Jestem Carolyn. Mam brata bliźniaka. Moja historia tutaj zaczyna się od wypadku moich rodziców, kiedy wyjechali do Polski. Zginęli w wypadku samochodowym. Razem z Chrisem przyjechaliśmy tutaj i zamieszkaliśmy z naszym wujkiem i jego żoną. Mieliśmy wtedy po jakieś 2 lata ? Chyba tak. Od urodzenia znamy się z Justinem. Tak tym Jusem. To mój przyjaciel. Chociaż teraz jak ma te trasy to rzadko się widzimy. Ale to nic. Mamy skype. Moja przyjaciółka z nim podróżuje. Po prostu możemy na siebie liczyć. Zawsze. Nie długo wracają z trasy. Cieszę się i to bardzo. Od roku już się nie widzieliśmy. Jednak po tym rozstaniu nasza przyjaźń jeszcze istnieje.../^^Natu

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziękuję moim przyjaciółką Marice i Ilonie za pomoc i naszą stałą przyjaźń. Dziękuję, że przy mnie jesteście.

BOHATEROWIE !!!!!

Justin Bieber :
Ma 16 lat. Mieszka tak samo jak Car i Chris w Stratford. Świetny muzyk i tancerz. Oprócz kariery ma  swoich przyjaciół od zawsze. Ma kochającą rodzinę i prześliczne rodzeństwo. Chodzi z Chrisem do klasy. 
Lilly Harris :
Ma 16 lat. Najlepsza przyjaciółka Car. Chodzi z nią do klasy. Poznały się jak Lil  przeprowadziła się do Stratford. Zawsze tańczy i śpiewa z Car. Jest w grupie tanecznej Justina. To jej przyjaciel. 
Carolyn Beadles : 
Ma 16 lat. Mieszka w Stratfordzie. Jest siostrą Christiana. Są ze sobą zżyci i nikt ani nic ich nie może rozdzielić. Wszyscy jej imię zdrobniają na Car. Zna Justina od lat. On jest jej przyjacielem. Car interesuje się muzyką, a przede wszystkim tańcem. Od maleńkości trenuje i układa dużo układów tanecznych. 

Christian Beadles : 
Ma 16 lat.  Jest bratem bliźniakiem Car. Justin to jego najbliższy przyjaciel. Uwielbia jeździć na deskorolce i  spędzać czas ze swoją siostrą. Często pomaga jej w tańcu i chodzi z nią do tej samej szkoły tylko do innej klasy.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Ważne !!!!!!

Hej kochani !!! 
Zastanawiam się. Ja chyba nie umiem dokończyć tej historii. Przykro mi. Może napisze nową historię ? Co wy na to ? Zgadzacie się ? Nie umiem tej historii dokończyć, bo nie wiem co pisać dalej. Przykro mi.
          
                                                                                                                     ^^Natu

sobota, 13 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ XV - Cała prawda.

             Ciepłe promyki słońca mile mnie obudziły. Gdy otworzyłam oczy przede mną widniała prześliczna twarz jeszcze zaspana. Cichutko wymknęłam się z pokoju z rzeczami na zmianę. Justin pamiętał o wszystkim. Moje walizki były w jego samochodzie. Ucieszyłam się, że go mam. Weszłam do łazienki. Odbyłam tam poranną toaletę. Ubrałam się oraz uczesałam. Lekko się umalowałam. Wyszłam z łazienki po jakiś 20 minutach. Skierowałam się do kuchni. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Szybko odebrałam, aby nie obudzić mojego śpiocha. To Selena. Odkąd ona mnie przeprosiła stałyśmy się koleżankami.
- Cześć Natuś. I jak podróż ?
- Sel. Jestem u Jusa. Wybaczyłam mu.
- Aha. To jak tam ? Co robicie ?
- Justin jeszcze śpi, a ja rozmyślam.
- O czym ? - spytała bardzo ciekawa.
- Justin powiedział mi, że mam brata. I to jeszcze Matiego. Muszę się dowiedzieć czy to prawda.
- Pomogę ci.
- Jeszcze nie wiem jak.
- Razem coś wymyślimy. Pamiętasz ? W przyjaźni siła ?
- Tak. Dziękuję ci. To co kiedy możesz się spotkać ?
- Nie wiem. Za godzinę ?
- Spoko. Gdzie ?
- Przyjadę po ciebie. Będę czekała pod domem.
- Dobra. Do zobaczenia. 
- Pa patki. 
                 Cieszę się, że mam przyjaciół. Zbliżyłyśmy się do siebie od tam tej kłótni z Jusem. Wyszłam na taras, bo czekam ze śniadaniem na mojego kochającego chłopaka. Po jakiś 20 minutach Justin wyszedł do mnie i usiadł ze mną na hamaku. Ucałował mnie w czoło. Chyba trochę się zarumieniłam. 
- Słońce jadłaś już ?
- Nie. 
- Czemu ?
- Bo czekałam na ciebie. 
- Oj kotku. Chodź. - wstał i pociągnął mnie w stronę domu.
              Zjedliśmy śniadanie. Zaczęłam się zbierać. Nie chciałam zostawiać Justina. Napisałam mu karteczkę z wytłumaczeniem i wyszłam. Jus w tym momencie się kąpał. Wzięłam oczywiście ze sobą telefon. Kocham Jusa. Przed domem już stała Selenka. Cieszę się, że będziemy razem myszkować w moich papierach. Wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z nią całusem w policzek. Jak zawsze. 
- Hej. To gdzie jedziemy ?
- Do mnie. Musimy pomyszkować w moich papierach. 
- Dobra. Co chcesz się dowiedzieć ?
- Muszę wiedzieć czy na pewno mam brata. A jeżeli mam siostrę ?
- Dobra to ważne. 
- Nie mogę zrozumieć. Czemu mama mi nie powiedziała ?
- Może chciała to zrobić w odpowiednim momencie. 
- Może... To co ? Kogo masz teraz na oku ?
- Jeszcze nie wiem. Na razie jestem w dołku ?
- Dlaczego ?
- Wiesz. Trasa, fani.
- Aha. Rozumiem. Ale wiesz, że jesteś mi teraz potrzebna ?
- Wiem. Ty mi też.
- Ja ? Do czego ?
- Dzisiaj jest gala. Chcę abyś poszła ze mną ją otworzyć. 
- Ja ?
- Tak. Jesteś moją najbliższą tu osobą, której zaufałam.
- Dobrze, zgadzam się.
- Dziękuje. 
              Po tej rozmowie już do końca jazdy się nie odzywałyśmy, bo śpiewałyśmy jej i Jusa piosenki. Takie wesołe to nie wiem kiedy byłyśmy. Wysiadłyśmy z auta i skierowałyśmy się w stronę domu. Weszłyśmy od razu do pokoju rodziców. Przeszukałyśmy chyba wszystkie dokumenty, aż na trafiłyśmy na ten jeden. On świadczył o moim życiu. Wyczytałam z niego, że mam brata, lecz nie jest nim Mati. Wiem tylko, że mieszka on tutaj i jest jego adres. 
- Selena jedziemy. Muszę dowiedzieć kto to jest.
             Od razu pobiegłyśmy do samochodu. Adres nie jest mi znany. Pierwszy raz widzę go na oczy. Jestem ciekawa czy wie ten chłopak, że jest moim bratem. Myślę, że mama oddała go gdy był mały. On jest o 2 lata starszy ode mnie. Ma na imię Krystian. Nie znam go. Nikogo nie znam o tym imieniu. Wiem tylko, że jest moim bratem. Muszę go poznać. Dojeżdżałyśmy już do jego domu. Oddech mi przyśpieszył. Ręce zaczęły mi się trząść. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Chłopak otworzył.
- Krystian ?
- Tak to ja.
- Mogę wejść. Jestem Natalia. To ważne.
- Dobra. - Chłopak wpuścił mnie i skierował mnie do salonu. Usiadłam na kanapie. 
- To o co chodzi ? - spytał trochę speszony. Selena pojechała na zakupy i ma przyjechać za jakąś godzinkę. Dała mi czas. 
- Powiem prosto z mostu. 
- Mów śmiało. - uśmiechnął się.
- Jesteś moim bratem.
- To są jakieś jaja ?
- Nie. Też dopiero dzisiaj się dowiedziałam. 
- Przychodzi do mnie extra laska i mówi, że jest moją siostrą. Masz jakieś dowody ?
- Tak. - podałam mu oświadczenie i moją legitymacje. 
- Ale to nie możliwe. Oczywiście wiem, że jestem adoptowany, ale nie mogę w to uwierzyć. 
- Ja taż. Tym bardziej, że mama mi nic nie powiedziała przed śmiercią. - powiedziałam to po cichu, ale chyba musiał to usłyszeć, bo oderwał wzrok od kartki. 
- Nasza...mama...nie żyje ? - powiedział to z trudem.
- Tak... - powiedziałam to ze łzami. On usiadł koło mnie i mnie przytulił. To miłe.
- Nie wiedziałem, że mam siostrę, ale to fajne. 
- Wiem. Tęskniłam braciszku...
- Ja też. 
             Jeszcze pogadaliśmy chwilę, a następnie podał mi swój numer telefonu, tak jak ja swój mu. Potem pojechałam ze Seleną do Justina. Selena nie dawała mi dojść do słowa, ale powiedziałam jej, że pogadamy po gali. Weszłam do domu, ale wszędzie pusto. Zapomniałam o wyjściu z Monią. Szybko pobiegłam do parku. Po drodze dowiedziałam się, że są na lodach. Fajnie. Zobaczyłam ich przy budce z lodami. Podeszłam do nich, a oni się na mnie rzucili. 
- Ej. Bo mnie udusicie.
- Sorki. - powiedzieli.
- I jak tam u brata ?
- Justin !!! 
- No co ?
- Nic. U mojego brata ? Dobrze. 
- Jaki on jest ?
- Zajebisty. 
- Aha. 
- Możemy zmienić temat ? Idę dzisiaj na galę. 
- Jaką ?
- Ze Seleną. Zaprosiła mnie. 
- Myślałem, że spędzimy ten wieczór razem. - powiedział smutny Justin.
-Kusząca propozycja, ale już się zgodziłam skarbie.
- Aha. - wydusił tylko.
- To co ? Ja będę się zbierała.
- Gdzie ?
- Do domu. Muszę wziąć sukienkę i się wyszykować.
- No dobra. 
- Monia, idziesz ze mną ?
- No jasne. 
               Pożegnałyśmy się z chłopcami i w radości poszłyśmy do mojego domu. Weszłyśmy do mojego pokoju i wybrałyśmy piękny strój na galę. W tym się spodobam.
- Natuś słuchaj. - rzekła po chwili westchnienia Monia. 
- Tak ?
-Justin miał zamiar cię zaprosić na kolację z rodzicami. 
- Oj. Nie wiedziałam. - żal mi się zrobiło. 
- Na prawdę. Miał zaprosić rodziców i Krystiana.
- O nie. 
- Powiedział mi, że jest zawiedziony, ale zrobi to jutro.
- Szkoda. Mam tylko nadzieję, że mi wybaczy to wszystko. Nie wiedziałam.
- Ja też mam taką nadzieję. Dobra opowiadaj.
- Co ?
- Jak to mieć zaginionego brata ?
- Normalnie. On już nie jest zagubiony, bo go nareszcie odnalazłam. 
- Faktycznie. Ja będę się zbierała, bo umówiłam się z chłopakami.
             Spojrzałam na zegarek. Była już 17:00. Boże jak ten czas szybko zleciał. Pożegnałam się z Monią, bo bardzo się spieszyła, a następnie poszłam się szykować. Napisałam Justinowi sms-a, że będę spała u Seleny. On mi nic nie odpisał. Znowu się obraził, ale to nie moja wina, że nic nie wiedziałam. Teraz będę cały czas o nim myślała. To nie może się tak skończyć. Mógł przecież powiedzieć mi prawdę o kolacji. W pewnym momencie, gdy byłam w łazience poczułam dziwny zapach spalenizny. Pomyślałam, że to sąsiedzi palą w piecu. Gdy wyszłam z łazienki przeraziłam się, bo mój pokój płonął w ogniu. Nie mogłam z tego wszystkiego oddychać. Drzwi się zacięły. Dobrze, że okno jest otwarte. Dobrze, że jest nisko. Wyskoczyłam przez nie. Jednak rozbiłam sobie głowę. Straciłam przytomność, w której towarzyszyła mi ciemność. Obejrzałam się na dom  i zauważyłam dwie osoby stojące w krzakach. 
                         ************OCZAMI JUSTINA ************************
            Usiadłem na kanapie. Jestem wściekły na Natalię. Włączyłem telewizor. Akurat leciały wiadomości. Czemu ona zgodziła się na tą galę. Miałem przecież już z nią plany. Mieliśmy spędzić ten wieczór z jej bratem i moimi rodzicami. Miałem go wreszcie poznać, a ona moich rodziców. Tak się z tego powodu cieszyłem. Miało być tak pięknie, a wszystko się spieprzyło. W telewizji pokazywali jakiś pożar na Natalii ulicy. Gdy dym się podniósł zauważyłem, że to jej dom. Boże. " W domu była jedna dziewczyna, którą przewieziono do szpitala. Dziewczyna zapadła w śpiączkę po wypadnięciu z okna. Nadal jednak nie wiemy kto to zrobił i dlaczego. Czy ta dziewczyna miała jakieś porachunki ? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że to dziewczyna Justin'a Bieber'a. Gdzie jest jej kochaś ? Nie wiemy. Teraz na pewno powinni być przy tej dziewczynie najbliżsi. " Kurcze, kto może być taki zdolny do popełnienia zbrodni. Czemu to ona ? Czemu to na nią wszystko musi spływać. Ten dom znaczył dla niej wszystko. Boże. Całe jej dzieciństwo, przybycie tutaj. Ona tylko na tym ucierpiała. Szybko wyszedłem z domu, zostawiając go pod opiekę mojej kochanej mamie. Ruszyłem samochodem do szpitala. Martwię się o Natalię. Co za śpiączka ? Mam nadzieję, że niedługo już wróci. Boże. Mogłem z nią jechać. Miałem ją chronić, a nawet teraz widać jak ją chroniłem. Miałem zawsze przy niej być. Boże. Tak ją chroniłem i byłem przy niej, że wylądowała w szpitalu. Jaki ja durny. Nie mogę wszystkiego przewidywać, ale mogłem przecież wiedzieć, że prędzej czy później coś jej się stanie w tym domu jak będzie sama. Musi od razu do mnie się przeprowadzić.../^^Natu

sobota, 6 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ XIV - Przygotowania...

                Dzisiaj nie zmrużyłam prawie oka. Nie mogłam spać z powodu tego Łukasza. Jak on mógł mi to zrobić ? Justin przyjął mnie do zespołu. To było moje marzenie. Boże jak się cieszę. Kiedyś myślałabym tylko, że to szczeniackie marzenia, ale jednak dzisiaj to jest możliwe. Bałam się trochę spać sama w tak wielkim domu. To było nie do pomyślenia. Wstałam wolno i poszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę i ubrałam się. Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Zrobiłam sobie jajecznice i poszłam do salonu coś obejrzeć w telewizji. Leciały wiadomości, w których mówiono o Justinie, że znowu z nim jestem. To miłe. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Ucieszyłam się, bo to może być Justin. Poszłam szybko otworzyć do drzwi. Nawet nie zerknęłam kto stoi przed drzwiami. Gdy je otworzyłam, chciałam od razu je zamknąć. Stał w nich Łukasz z rozbawioną minką.
- Hej słońce.
- Nie mów tak do mnie ! - chciałam zamknąć drzwi, lecz ten mi nie pozwolił. 
- Weź lepiej posłuchaj. Może to ci otworzy oczy.
- Nie będę niczego słuchała. Odejdź ! - on tylko się uśmiechnął i włączył jakieś nagranie na dyktafonie. To głos Justina. Mówił, że mnie wykorzystuje tylko dla trasy. To nie może być prawda. Przecież mówił, że tęsknił i że mnie kocha. 
- I co ? - wyrwał mnie z zamyśleń Łukasz.
- Odejdź ! Nie wierzę Ci ! - zamknęłam drzwi.
             Usłyszałam tylko jak mówi, że tego popamiętam. Wystraszyłam się. Skąd on miał to nagranie. Zadzwonił mi telefon. Zerknęłam na wyświetlacz. " Bieber <3 ". Nie odbierałam. Dzwonił jeszcze przez jakieś 10 minut. Nie mogłam z nim rozmawiać. Nie po tym co puścił mi Łukasz. Oczywiście mu nie wierze, ale to jednak był jego głos. Co ja teraz zrobię ? To cały czas z jego powodu cierpię. I nie mogę tego tak zostawić. Muszę z tym jak najszybciej skończyć. Muszę wyjechać. Nikt nie może o mnie wiedzieć. Poszłam od razu do pokoju się pakować. Wyjęłam największą torbę, po czym zamówiłam taksówkę. Poprosiłam kierowcę, aby przyjechał za 2 godziny. Spakowałam się. Poszłam do rodziców pokoju. Co mnie tam natchnęło, abym tam poszła. Chciałam zobaczyć na tą chwilę, co takiego się działo. 
           ********************** 2 godziny później ******************
            Przyjechała taksówka. Wzięłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam. Wsiadłam do niej i poprosiłam na lotnisko. Chciałam wylecieć do Nowego Jorku, gdzie mieszka mój przyjaciel Mikołaj. Jeszcze go nie uprzedziłam, ale na pewno się ucieszy. O moim wyjeździe powiadomiłam tylko jakimś cudem Monikę. Tylko jej ufam. Zawsze mnie rozumiała i nadal tak jest. Kocham ją. Po 20 minutach byłam już na lotnisku. Miałam lot za 3 godziny.
***************** OCZAMI JUSTINA *****************************
            Wyszedłem z domu. Monika powiedziała mi, że Natalia wyjeżdża z jednego powodu. Mojego. Ja kocham Natalię i nie dam jej odejść. Nie bez wyjaśnień. Po za tym dowiedziałem się różnych rzeczy o niej. Wsiadłem do samochodu i szybko ruszyłem na lotnisko. Musiałem zdążyć. Nie wiem co by się stało, gdybym już jej nie zobaczył. To by było nie do pomyślenia. Po 20 minutach dotarłem. Przedzierałem się przez dłuższy okres przez ludzi. To nie dla mnie. Wyłoniłem się ze zakrętu i wreszcie ją zobaczyłem. Stała tak niewinnie. Poszła już do odprawy. Musiałem zdążyć. Szybko do niej podbiegłem. Złapałem ją za łokieć i odwróciłem w moją stronę. Była jakby nie dostępna. Jej oczy zaiskrzyły się od łez. Nie lubię jak przeze mnie ludzie płaczą, a najbardziej jak to ktoś bliski dla mnie. Kocham ją ze szczerego serca. 
- Posłuchaj mnie. Proszę. - wybłagałem. Ona tylko pokiwała na tak głową. Odeszliśmy na małą ławeczkę i usiedliśmy. Musiałem teraz jej wszystko powiedzieć. - Przepraszam cię...
- Justin... ja tak dłużej już nie mogę... - powiedziała szeptem tak, że tylko ja ją słyszałem.
- Czemu ? Ja tak bardzo cię kocham... ja nigdy o tobie nie zapomnę...
- Justin... po co przyszedłeś ?
- Muszę ci wszystko wytłumaczyć. 
- Ale co ?
- Ja cię kocham... Musisz mi wybaczyć... nie widzę świata po za tobą...Wybaczysz ?
- ...
- Proszę...
- Dobrze...  - szybko we mnie się wtuliła. Brakowało mi jej. Tak bardzo poczułem jej teraz bliskość. Ale najgorsze przed nami. 
- Natuś jeszcze coś ?
- Proszę teraz nie... brakowało mi ciebie. Proszę wracajmy już. - powiedziała przez łzy.
- Dobrze, ale później porozmawiamy.
              ************************ 25 minut później ***************************
           ********************** OCZAMI NATALII *************************
               Weszliśmy do Justina domu. To miłe, że chce mną się zaopiekować. Tak bardzo mi go brakowało. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. To z nim chce być. Nie rozumiem tylko tego dlaczego tak bardzo chce ze mną porozmawiać. Weszłam do jego pokoju. Pettie nigdzie nie było. Pewnie jest zajęta. Położyłam się na jego łóżku. Po kilku minutach Bieber wszedł do pokoju. Był bardzo zdenerwowany. 
- Teraz możemy pogadać. - powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Od razu do mnie podszedł. 
- Skarbie. To ważne. Rozmawiałem z kolegą, który trochę pomyszkował. Masz brata.
- Że co ?
- Twoja mama musiała to ukryć przed tobą.
- Ale kto nim jest ?
- To... to Mati.
- O nie. On wszystko wiedział ?
- Tak. To było dla twojego dobra. Gdybym nic ci nie powiedział, by nadal było po staremu, ale coś we mnie pękło. Po prostu musiałem ci to powiedzieć. Dla twojego dobra. 
- Rozumiem. - do oczu napłynęły mi łzy. 
             Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mama mi nie powiedziała. To przecież było jasne, że się kiedyś dowiem. Mam brata. Mój świat się stał...cieplejszy ? Tak. Tylko czemu Mati mi tego nie powiedział. Muszą być jakieś papiery, żeby się dowiedzieć czy to prawda. 
- Justin ? Ale czemu tak sądzisz ?
- Bo jak ci mówiłem mam znajomego, który trochę szperał. - speszył się. Przytuliłam się do niego. On mocniej mnie ścisnął. 
- Muszą być jakieś papiery. 
- Wiem. - pocałował mnie w czoło. - Połóż się. Ja pójdę się wykąpać i zaraz do ciebie wrócę. 
- Dobrze. - wyszedł.
             To miłe, że jest teraz przy mnie kochająca mnie osoba. To dzięki niemu jeszcze żyję. Teraz otwarło się przede mną wiele dróg. Na nie które nie znam wejściówek, ale na nie które jest nim Justin. Bardzo go kocham. Nie przeżyła bym bez niego godziny. Teraz to wiem. Ucieczka by tu nic nie dała. Nie myślałam, że będę miała takie szczęście. Czemu mama mnie oszukała ? Mogła przecież powiedzieć mi prawdę. Może znajdę coś w rodzinnych papierach. Przecież musi gdzieś być wypis ze szpitala. Musi gdzieś być dowód na to, że Mati jest moim bratem. Już teraz rozumiem czemu tak o mnie się martwi i troszczył. Lubię przy muzyce tak siedzieć przy oknie i rozmyślać. To mnie po prostu rozluźnia. Mogę mieć naprawdę mojego kochanego braciszka przy sobie. Zadzwonił do mnie telefon. " Monia <3 ". Odebrałam.
- Hej ! - rzekłam.
- I jak tam w Nowym Jorku ? Doleciałaś ?
- Nie. Jestem u Just-ina.
- Że co ? I nawet mnie nie powiadomiłaś ?
- Dopiero weszłam. 
- Dobra wybaczam, ale jutro za to wspólny wypad z chłopakami na miasto ?
- Dobra. Nie ma sprawy. 
- Do zobaczenia siostrzyczko. 
- Papuśki. 
                 Rozłączyłam się. Po odbyciu nocnej toalety, zjadłam coś z Justinem, a następnie położyliśmy się razem na łóżku. Muszę powiadomić Justina o naszej rozmowie z Monią.
- Justin. Bo widzisz. Umówiłam się z Monią jutro.
- Myślałem, że spędzimy ten dzień razem.
- Bo tak tylko, że jeszcze z nimi w mieście.
- Dobrze. Jak ty się zgodziłaś to ja tym bardziej.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. 
              Położyłam się, a on mnie pocałował. Poszłam od razu spać..../^^ Natu

środa, 3 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ XIII - Życiowa szansa

               Obudziłam się. Nie mogę uwierzyć, że on znowu tu jest. Jeszcze wczoraj mnie uratował. Po prostu się zbłaźniłam. Dobrze, że zerwałam z Łukaszem. Tylko nie pokoi mnie to, czy on to pamięta ? On przecież wczoraj był bardzo nachlany. Ta sprawa przyprawia mnie o mdłości. Po prostu ta sytuacja mnie przerasta. Co sugerował Justin ? On mi zaproponował, abym została jego współ - wokalistka. To słodkie z jego strony. Tylko nie rozumiem czemu on to robi. Nie mogę w to uwierzyć. Jus powiedział, że będzie po 15:00. To mam pięć godzin. Pięknie. Co będę robiła ? Boże jak to szybko mija. Na próbę już się ubrałam. Uczesałam się i zabójczo się umalowałam. Lubię tak się szykować.
            Jest za wcześnie, aby czekać na niego. Zjadłam śniadanie, a następnie włożyłam wszystko do zmywarki. Po tej czynności udałam się do swojego pokoju. Tak pusto w tym domu. Bez rodziców, bez Moni. To co się stało nie powinno nigdy do tego dojść. To wszystko przeze mnie. Rozłożyłam książki i zeszyty na łóżko. Włączyłam muzykę, akurat Justina piosenki na cały głośnik i położyłam się na łóżku. Uczyłam się na różne sprawdziany i robiłam notatki do pomocy. Najgorsza była fizyka. Kompletnie jej nie rozumiem. Przy tej muzyce wszystko wchodzi mi do głowy. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby jej nie było. Telefon odłożyłam na biurko, aby nikt mi nie przeszkadzał. Zanurzyłam się w oazie nauki. 
************************ po dłuższym czasie ********************************
             Zaczęła się moja ulubiona piosenka, czyli " Boyfriend ". To cudowna piosenka. Zawsze mogę przy niej się odprężyć. Justin musiał przy niej sporo się napracować, aby była tak doskonała. 
- Hej królewno. - Justin stał w drzwiach. Od jak dawna ?
- Eee...hej...
- Dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś. Drzwi były otwarte, więc wszedłem.
- Naprawdę ? Były otwarte ? Przecież je dokładnie zamknęłam. - od razu wybiegłam z pokoju. Coś mi tu nie pasowało. Tylko co ? Od razu do głowy wszedł mi Łukasz. Co jeśli on tu był ? Co jeśli chciał się zemścić ?
- Były otwarte. - powiedział. Szedł za mną. 
            Zeszłam na dół. Weszłam do jednego z moich najcenniejszych z pokoi, ponieważ był to pokój moich rodziców. To co zobaczyłam, strasznie mnie zszokowało i poczułam pustkę. To nie do pomyślenia, że straciłam ten pokój. Wszystko było po rozrzucane, jakby ktoś czegoś szukał. Na ścianie widniał napis namalowany sprejem : " Dziwko jeszcze mnie popamiętasz. Oj gorzko tego popamiętasz !!! " Od razu się załamałam. Poczułam, że moje serce łamie się na pół. Teraz to nie miałam już nic. Justin za mną też stał sztywno, a pode mną nogi się ugięły. Justin powstrzymał mnie od upadku. Czemu mnie to spotyka ? Jus przytulił mnie i to mocno. Wiedział, że jest mi ciężko. Wczorajsza kłótnia z Łukaszem jeszcze pogorszyła sprawę. 
- Nie przejmuj się mała.
- Jak mam się nie przejmować ? Muszę stąd jak najszybciej wyjechać.
- Po co ? - Jus się...zmartwił ?
- Żeby mnie nie znalazł ? Nie wiesz do czego on jest zdolny.
- Zamieszkaj ze mną i z moją mamą. 
- Justin nie mogę wam się narzucać.
- Wcale się nam nie narzucasz. Rozmawiałem wczoraj z moją mamą i powiedziała, że chce mieć na ciebie oko, bo się martwi o ciebie. Ja też się martwię. Chcę wiedzieć, że nic ci nie jest. 
- Justin ja nie mogę...
- Czemu ? 
- Bo naprawdę nie chcę wam przeszkadzać. Nie chcę narażać twojej rodziny. On i tak mnie kiedyś znajdzie. Ja nie chcę, aby wam coś się stało. Ja siebie w to wpakowałam i sama się uratuję. 
- Chcę ci pomóc. Całą noc nie spałem, bo o tobie myślałem. Myślałem w co ty się znowu wpakowałaś i jak mogę ci pomóc w tym. Wymyśliłem, abyś zamieszkała z nami. Moja mama się ucieszyła. 
- Justin...
- Później o tym pogadamy, bo się spóźnimy. Oboje wylecimy.
- Dobra. Chodźmy.
            Wsiedliśmy do auta. Justin jechał ostrożnie. Wiedział, że strasznie się boję Łukasza. On tylko wiedział co ja czuje. Kiedy koło niego siedzę, czuję się taka bezpieczna. Wiem, że przy nim nic mi się nie stanie. Przy odrobinie radia jakie zapodał, humor mi się trochę polepszył. Na tą chwilę mogę o wszystkim zapomnieć. 
- Ej mała. Wszystko w porządku ?
- Tak, nawet bardzo. Dobrze, że tu jesteś.
- Miło mi to słyszeć. - plus ten jeden z pięknych uśmiechów - Co u ciebie słychać oprócz tego dupka ? Jak się trzymasz ?
- Wiesz nawet dobrze. Po twoim przyjeździe trochę mi ulżyło, że się już nie gniewasz i że nie jestem już sama. Dzisiaj on przesadził. Bardzo mnie skrzywdził. Wiadomo  tęsknię za rodzicami, ale trudno mi o nich wspominać. 
- Wiedz, że zawsze ci pomogę. Już nie będziesz sama. 
- Justin przecież wiem, że niedługo wyjeżdżasz. Masz swoich fanów.
               Zamyślił się. Do końca jazdy już się nie odzywaliśmy do siebie. Jus stanął samochodem na parkingu, wysiadł, a później sam otworzył mi drzwi. Wysiadłam z auta i szłam przed siebie. Po krótkim czasie Bieber mnie dogonił. Weszliśmy do wielkiej sali, na której już wszyscy ćwiczyli. Pewnie Jus ma próbę taneczną, a chce mnie przedstawić menago. Gdy wszedł wszyscy zamarli. Nikt nie wiedział kim jestem. Może tylko Alfredo, bo to przyjaciel Jus'a. Justin pogadał chwilę z nimi i zawołał jakiegoś chłopaka. Podeszli oboje do mnie, a reszta miała dalej próbę.
- Maks zajmij się nią. Niech poćwiczy trochę. - powiedział Jus. Co ja jestem żeby ktoś mną się zajmował ?
- Ok. - powiedział Maks. 
             Szłam za nim. Weszliśmy do sali, w której było fajne echo. Maks usiadł przy mnie na sofie. Myślę, że nawet za blisko. On ma około 18 lat. 
- Jestem Maks. - podał mi rękę.
- Natalia.
- Słuchaj. Możesz sobie tu poćwiczyć. 
- OK.
- Wiesz co słyszałem o tobie ? Justin gdy do nas podszedł powiedział, że idzie do menadżera. Mam tobą się dobrze zająć. Tylko jeszcze jedno wspomniał. Że jesteś beznadziejna i bardzo marudna. Lubię takie laski. - przybliżył się jeszcze bliżej do mnie. 
- Justin tego by nie powiedział. On nie jest taki. - trzymałam na swoim.
- Czyżby ? Mam to wszystko  nagrane. Zawsze tak robię jak kogoś  nam przedstawia. Zawsze daje mu opinię zgodną z prawdą. 
- On nie jest taki. - wybiegłam prosto przed siebie z sali. Nie mogłam tego słuchać. 
            Miałam normalnie łzy w oczach. To nie do pomyślenia. Jak Justin mógł coś takiego powiedzieć ? Przecież wiedział, że on może mi to przekazać. To skończony dupek. To mnie zabolało. Wyszłam na parking. Poleciałam do samochodu i oparłam się o niego. Muszę przecież z nim to obgadać. Muszę wiedzieć co o mnie naprawdę myśli. Tak jak myślałam. Po jakiś 20 minutach Bieber przyleciał do samochodu. 
- Mała co się stało ? - spytał zmartwiony.
- Nie mów do mnie mała. - zagroziłam.
- Co jest ?
- Może jestem " beznadziejna i głupia ". Co ? - zrobił minę. Nie znałam jej.
- Nie jesteś.
- Bieber on wszystko mi powiedział.
- Kto ?
- Maks !!!
- To skończony dupek. Od dawna miałem go zwolnić. On podlizywał się tobie, bo jesteś piękna, a on nie może zrozumieć, że mi się podobasz...
- Co powiedziałeś ?
- Nic...
- Bieber !!!
- Że mi się podobasz. OK ?
- Słyszałam za pierwszym razem...
- Osz ty !!! - zaczął mnie gilgotać. W pewnym momencie się zatrzymał. Popatrzył tymi piwnymi oczami na mnie i mnie pocałował. Po nie mnie niż 10 s. oddalił się i pomógł mi wstać - aha ! Wiesz, że właśnie zostałaś moją współ-wokalistką ?
- Naprawdę ?
- Tak.
- Jak mam ci dziękować ?
- Być ze mną.
- Justin...
- Po prostu być.
- Dobrze. 
             Mieliśmy próbę, a później krótkie spotkanie z ekipą. Po jakieś 20:00 wróciłam do domu. Tym razem Bieber widział jak zamykam drzwi. To mnie wsparło. Umyłam się i przebrałam w do spania. Nie wiem kiedy zapadłam w głęboki sen.../^^Natu
____________________________________________________________
TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ ~Kadu. 
PROSZĘ O KOMENTARZE !!!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ XII - Pierwszy dzień

                 Wstałam o 7:00, bo budzik mnie obudził. Poszłam do łazienki. Tam umyłam się, uczesałam i umalowałam się. Ubrałam się. To wczorajsze ciuchy, które uszykowałam. Wzięłam torbę na ramię z telefonem i słuchawkami, a następnie zeszłam na dół. Przypomniałam sobie rodziców. Teraz by życzyli mi wszystkiego dobrego w szkole. Smutno mi się zrobiło, że już nigdy ich nie zobaczę. Pusto w tym domu bez nich. Uszykowałam sobie jedzenie z sokiem pomarańczowym. Zjadłam wszystko, a naczynia włożyłam do zmywarki. Po tych czynnościach przyszedł czas na wyjście do szkoły. Idąc samotnie włączyłam muzykę przez słuchawki i rozmyślałam o moim dalszym życiu. To co się stało, ja sobie tego nigdy nie wybaczę. To co się wydarzyło to najgorsze przeżycie, które nikomu takiego nie życzę. Cały czas przed oczami mam rodziców. Gdybym wiedziała, że to będzie ostatnie spotkanie...nigdy bym ich nie puściła. Co o dziwo martwi mnie też Justin. Nie odzywał się już od dłuższego czasu. Co było tak ważne żeby nawet nie puścić mi sygnałka. Właśnie już podchodziłam do szkoły, lecz ktoś zrzucił mi torbę. 
- Hej uważaj ! - krzyknęłam za nim. Wrócił się i podał mi ją. 
- Przepraszam. Jestem Łukasz. - przedstawił się chłopak.
- Znam trochę lepsze poznawanie się ludzi. Oczywiście nic nie szkodzi. Jestem Natalia. Jestem tu nowa. Następnym razem uważaj trochę. 
- Aha. Do której klasy chodzisz ?
- Do 3a.
- To tak  jak ja. Chodź odprowadzę cię. - miły jest. Polubiłam go.
- Czym się interesujesz ?
- Ja ? Trenuję koszykówkę i hokej.
- O moje ulubione sporty.
- Naprawdę ?
- Tak. Kocham je.
- To może ze chciała byś przyjść na mój trening dzisiaj po szkole ?
- Z chęcią przyjdę. - z Łukim fajnie się dogaduję. On jest fajnym chłopakiem.
                 Pod klasą Łukasz dziwnie się trochę zachowuje. Pewnie dlatego, bo śpieszy mu się na trening. Szybko się pyta, gdy chcę wejść już do klasy. 
- Dasz mi swój numer ?
- Pewnie.
                Wymieniliśmy się numerami i pobiegł na boisko. Ja mam trochę inne lekcje, bo jestem w innej grupie jednak spotykamy się, na niektórych wspólnych lekcjach. Umówiliśmy się, że po szkole o godzinie 16:00 spotkamy się na jego treningu. 
************************ o godzinie 13:00 LUNCH ********************************
               Jest przerwa na lunch. Boże jak ja to kocham. Kupiłam sobie na stołówce kanapkę i sałatkę. Przechodzę między stołami. Zaprzyjaźniłam się już z paroma osobami i już znienawidziły mnie, niektóre dziewczyny, ponieważ Justin ze mną chodzi, a może chodził ? Właśnie, jeśli chodzi o niego, to nie widziałam go przez cały dzień. Już nie mogę się doczekać jak będę na treningu. Chcę zobaczyć jacy oni są dobrzy. Kocham te sporty i nie mogę się bez nich obyć. Może w końcu się odnajdę. Ten Łukasz jest fajny. Usiadłam    przy pustym stoliku na świeżym powietrzu. To idealne miejsce do skonsumowania posiłku. Nawet nie zdążyłam otworzyć opakowania, a Monia już się przysiadła z Mateuszem. 
- Hej siora. Co tam ? - spytała.
- A dobrze. Widzę, że przyszedłeś do szkoły. - odpowiedziałam - Co Bieberek się boi pokazać ?
- Nic nie wiesz ? On jest w trasie. - oznajmił mi Mati.
- Ooo...i nawet nie mógł zadzwonić ani napisać ? - wstając dopowiedziałam - Podjęłam decyzję.
- Jaką ? - spytali równocześnie.
- Zrywam z nim. Możesz mu to przekazać.
                  Odeszłam od nich. Zdenerwowałam się. Minęłam Łukasza cała poddenerwowana. Usiadłam na klatce schodowo-szkolnej, żeby nikt nie widział jak płacze. Jak mogłam dopuścić do zerwania z tak ekstra chłopakiem. Już nie mam nikogo. Przeze mnie tracę wszystkich ukochanych. Co ja ze sobą teraz pocznę. Ktoś do mnie się przysiadł. Nie kto inny jak Łukasz
- Ej mała. Co się stało ?
- Eee...? Nic.
- No powiedz. Mi możesz chyba powiedzieć ? Nie ?
- Nic na prawdę. Tylko przed chwilą zerwałam z Bieberem.
- Uuuu...to grubo. Mogę ci coś powiedzieć ?
- No pewnie.
- On nie jest ciebie wart. On jest gwiazdą, a ty jesteś zwykłą dziewczyną, która ma zwyczajne życie i dla której on nie będzie miał w życiu czasu. Co innego ja. - i to mnie zamurowało. 
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
- Że...dobra już się wygadałem to i tak ci powiem. Od kiedy cię ujrzałem od razu wpadłaś mi w oko. - zarumieniłam się.
- Ok ? Łukasz posłuchaj.
- Nie ty posłuchaj. Daj mi dokończyć. Zakochałem się w tobie.
- I co mam przez to rozumieć ?
- Natuś, zostaniesz moją dziewczyną ?
- Mogę się zastanowić ? Muszę po prostu wszystko przemyśleć i poukładać. 
- Pewnie. Tylko proszę nie zastanawiaj się długo. 
- Jutro dam ci odpowiedź. 
- Super!!! Chodź idziemy na lekcje.
- Mamy teraz wspólną ?
- No jasne. Ale jak zaraz się nie pośpieszymy to pani będzie poważnie zła.
- Dobra.
               Zebraliśmy się i poszliśmy na lekcje. Jednak pani wydała mi się fajna. Nie wiem czemu wszyscy na nią się denerwują. Trzeba po prostu dobrze się uczyć, a będzie miła. Po lekcjach całe powietrze ze mnie zeszło. Byłam tak poddenerwowana w szkole, że zapragnęłam być jak najszybciej po lekcjach. Po lekcjach było jeszcze fajnie, bo poszłam na trening. On będzie mi nie zapomniany, a było tak :
               Weszłam na trybuny, na najniższe krzesełko. Chłopcy weszli na boisko do hokeja. Przecież to lód. Co drugi chłopak się nie kiedy przewracał. To było trochę śmieszne. Następnie wszedł Łukasz. On jednak nie dał się zaskoczyć. Chłopcy skoczyli na niego. Tak się śmiałam, że brzuch mnie rozbolał. Trening był super. Chłopcy robili takie wypadki, że się raz czy dwa razy przestraszyłam, że coś się stało. Gdy trener zagwizdał, wyjechali z lodowiska, żeby się przebrać.
              Po jakiś 15 minutach wyszłam przed hale. Czekam na Łukasza, lecz długo nie wychodził. Przeszłam się kawałek do parku. Usiadłam przed stawem na ławce. To moje ulubione miejsce, w którym lubię rozmyślać i oglądać jak zmieniają się pory roku. Tutaj jest prześlicznie. Myślę, że rodzice mną się opiekują, ale w niebie. To piękne, lecz mi ich brakuje. Kocham ich nadal i nie dam im opuścić miejsca w moim sercu. 
             Ktoś zasłonił mi oczy. To Łuki. Pięknie znalazł mnie. On jest moim przyjacielem, chce być kimś więcej dla mnie. Ludzie, fakt on mi też się podoba,ale dopiero się rozstałam z chłopakiem, którego jeszcze nadal kocham i nie mogę o nim zapomnieć. To było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Łukasz usiadł koło mnie.
- Ej. Co jest ? - spytał.
- Nic. To moja ławka do rozmyślania. 
- Na prawdę ?
- No. 
- Z innej beczki. Jeździsz na desce ?
- No pewnie. To mój sport na co dzień. 
- Ah to fajnie...wiesz jutro jest piątek. Może umówimy się po szkole ?
- Zgoda. A tak wracając do naszej sprawy...?
- Jakiej ? - zrobił minę słodkiego pieska. 
- Tej z chodzeniem...
- A tej. To co ?
- To zgoda.
*********************** dwa lata później *************************************
                Od tam tej pory jestem z Łukaszem. Jednak widzę, że się zmienił na złe ? Można to tak określić. Nie ma prawie dla mnie czasu. Popisuje się mną przed wszystkimi. Ostatnio nawet zaczął na mnie krzyczeć i czasami nawet dochodziło do bicia. Coraz częściej myślę, że jestem dla niego jakąś lalką. Justin się do mnie nie odzywał. Pewnie musiało go to zaboleć. Teraz zrozumiałam, że źle zrobiłam, że tutaj przyjechałam. Monia z Mateuszem mnie unikają, po tym jak zerwałam z Jusem. To dziwne, jeżeli z nią się kolegowałam od dłuższego czasu. To było dla mnie szokiem. Byłyśmy takie nie rozłączne. Teraz przez Łukasza to się zmieniło. Na początku było super. Miał dla mnie czas i spędzaliśmy go bardzo miło. Potem to się zmieniło jak prasa dowiedziała się o rozstaniu z Jusem. Gdyby nie to, że zaczęłam chodzić z Łukim to nadal był przyjaźniła się z Monią. Może się myliłam. Nie chce mieć takiego życia. Łukasz nawet nie przyszedł na pogrzeb moich rodziców co mnie bardzo ze smuciło. Justina się nie spodziewałam, ale przyszedł. To było miłe, chociaż się nie odzywał. Ludzie tak już mają problemy.
                Dzisiaj spędzam czas sama, bo oczywiście wielki książe Łukasz nie ma dla mnie czasu. Myślę, że muszę z nim jak najszybciej zerwać. To wyjdzie mi na dobre. Napisałam mu sms-a, że musimy się spotkać. On odpisał mi tak : " Dobrze maleńka. Zaraz u cb będę tylko odprowadzę przyjaciół " . Nic innego. Przyjaciele są ważniejsi ode mnie. Jak ja mogłam z nim chodzić ? To zasrany dupek. 
************************* 20 minut później ************************************
                 Ktoś zapukał do drzwi. Zeszłam na dół. Zerknęłam przez wizjer. Wiedziałam, że to Łukasz, ale nie zaszkodzi sprawdzić. Wyszłam przed dom. Jest cały nachlany i to bardzo. 
- Hej słońce ! - chciał mnie pocałować, jednak go odepchnęłam. 
- Odejdź ! Znowu piłeś ! - znowu, bo...od dłuższego czasu sobie popija. 
- Nie krzycz.
- Zrywam z Tobą !
               Złapał mnie za ubrania. Przywalił mi w nadgarstek. Normalny chłopak tak nie robi. O przepraszam on nie jest normalny. 
- Nigdy tak do mnie nie mów szmato ! To ja zrywam, a nie dziewczyna ze mną. 
- No popatrz teraz to się zmieni. - znam ten głos. To Justin. Uderzył Łukasza i zaczęła się bójka. 
              Justin sobie z nim poradził bez problemu, ale oberwał kilka razy w twarz. Leciała mu ciurkiem krew po twarzy. Wygonił Łukasza, a sam podbiegł do mnie, gdy tam ten odszedł. 
- Nic ci nie jest ? - spytał.
- Nie. Nadgarstek stłuczony. Ale tobie coś jest. Skąd tu się wziąłeś ?
- Możemy wejść do środka ?
- Pewnie.
              Pomógł mi wstać. Zdjął koszulkę i przyłożył sobie do rany. Dobrze, że uczyłam się od mamy pielęgniarstwa. Od razu mu to opatrzyłam. 
- Może zaboleć. - ostrzegłam go, a ten położył mi ręce na biodrach.
- To, żeby mnie bolało. - zapewnił mnie.
- Nic przecież nie mówię.
- Kto to był ?
- Mój chło-pak. Sorry były. Wkurzył się, bo z nim właśnie zerwałam. Ale teraz ty. Co ty tu robisz ?
- Przyjechałem z trasy. Mama po prosiłam mnie, abym zobaczy co u ciebie, bo wie, że trudno ci po rodzicach.
- To tak boli. 
- Przepraszam. Mogłem ci wtedy powiedzieć, że wyjeżdżam, ale menadżer zabrał mi telefon, bo mówił, że mam zająć się koncertami. 
- Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Ale chce.
- Justin...
- Widziałem co się stało. Nie możesz tak dalej wytrzymać. On mógł ci coś zrobić. Dobrze, że tu byłem. Gdyby nie ja, nie chcę nawet myśleć co by się stało. 
- Przestań...
 -Rozumiesz, że się boję o ciebie. Ja nie przestałem cię kochać. Zawsze myślałem co robisz. Czy jeszcze o mnie pamiętasz. Czy kochasz nadal kogoś tak samo jak ja nadal cię kocham.
- Justin...nie potrafię cię okłamywać. Ja też cały czas o tobie myślałam i myślę nadal. Muszę się gdzieś wynieść.
- Dlaczego ?
- Ponieważ sama w tym domu nie wytrzymam. 
- A Monia ?
- Ona mieszka z Mateuszem i ma focha na mnie.
- To...mówiłaś, że umiesz śpiewać ?
- Tak...a co ?
- Bo wiesz...potrzebuję piosenkarki do zespołu.
- I co ?
- Bo wiesz...gdybym wiedział jak śpiewasz to bym cię wziął na pokład. 
- To chcesz wiedzieć jak śpiewam ?
- Tak. Może przyjdziesz jutro na próbę i wtedy zobaczymy co by się dało zrobić ?
- Ok. Nie ma sprawy. 
- Ja muszę spadać.
- Wpadnij kiedyś.
- Dobra. Do zobaczenia.
- A na ile wróciłeś ?
- Jeszcze nie wiem. Może na stałe.
- Na prawdę ?
- To zależy ode mnie.
- Aha. Bieber a gdzie jest ta próba ?
- Przyjadę po ciebie juto o 15:00 ! - krzyknął gdy wychodził za furtkę.
- OK !!!
              Po jego wyjściu zamknęłam wszystkie drzwi. Zrobiłam sobie kolacje. Zjadłam ją. Poszłam obejrzeć jakiś film. Naszło mnie na " Never say never " . To piękne. Na końcu filmu mi się przysnęło.../^^Natu